niedziela, 19 października 2014

Rozdział 6 - "Chwila przerażającego zatracenia"

Cieszę się, że zaczęliście komentować. Naprawdę to motywuję człowieka i strasznie się cieszę, że komentujecie. Widzę, że chcecie zeswatać Maksa z Adrianem... Cóż... Jak na razie wybór partnera zostawmy Sokołowi...
PS. Przepraszam, że taki krótki rozdział, ale scenę seksu chciałam opisać w osobnym rozdziale. Myślę, że mi wybaczycie.  Miłego czytania i proszę o komentarze ~

*~~*~~*


Alkohol lał się strumieniami, a gra rozkręcała się coraz bardziej. Wyzwania były bardziej perwersyjne przez co już połowa zawodników pieprzyła się po kątach domu. Ja osobiście wypiłem cztery puszki piwa, jeden kieliszek czystej wódki, a w tej chwili opróżniałem z Darkiem butelkę wina. Czy byłem pijany? Jak w trzy dupy. Od Zawsze miałem słabą głowę. Jednak nie sądziłem, że ktoś może to wykorzystać.
      Następna osoba, którą butelka wybrała, musiała pocałować psa... Mojego psa, któremu jedzie z gęby zgniłym tuńczykiem. Gdy widziałem tę akcję zbierało mi się na wymioty. A przypominam, że nawet bez takich numerów mogę zarzygać podłogę zważywszy na mój stan... trzeźwości.
- Adrian! Liźnij się z Piotrkiem - krzyknęła Aneta prawie się wywracając na leżącej obok niej butelce po żywcu. Spojrzałem na Anioła... I co dziwne wyglądał na trzeźwego. Ale, że byłem pijany... Nie wziąłem tego pod uwagę. Podpełzłem do niego jak ślimak i usiadłem na biodrach mężczyzny.
- Jesteś cudowny - wybełkotałem i wbiłem się w kuszące malinowe usteczka mojego... kolegi? znajomego? Relację jakie zaszły między nami przez ten czas "znajomości" przeszły na dziwny tor. Mieliście kiedyś coś takiego? Jeżeli nie, to pamiętajcie. Nigdy nie przyjmujcie propozycji od psycholi z supermarketu. Nawet jeżeli są bardzo przystojni i tacy... No...
     Poczułem, że silne ramiona Anioła oplatają moje biodra i przyciągają bliżej gorącego ciała. Czułem się dziwnie... Lekko. Z tym mężczyzną mógłbym wiecznie leżeć w objęciach. Miałem wrażenie jakbym pasował tylko do niego. Pocałunek z każdą chwilą stawał się bardziej gorętszy. Darek wydzierał się jak powalony, a cała reszta klaskała tak głośno, że zastanawiałem się czy przypadkiem nie widzą gdzieś Lady Gagi. Odsunąłem się od Piotrka i spojrzałem w jego ciemne tęczówki. Wyglądał uroczo. Jakby dopiero obudził się z pięknego snu. Posłałem mu słodki uśmiech i na powrót go pocałowałem. Teraz jednak czule i namiętnie. Tak jak chłopak całuję swoją dziewczynę na dobry sen. Obściskiwanie się z mężczyzną zostanie moim hobby.
- Dobra gołąbki. Koniec zabawy - brutalnie zostałem odciągnięty od ciepłych objęć Piotra i usadowiony na zimnej kostce. Zadrżałem i z naburmuszoną miną zakręciłem tym gównem. Jednak szybko uśmiech wkradł się na moją gębulkę kiedy zobaczyłem na kogo wypadło.
- Pytanie czy wyzwanie?
- Wyzwanie - uśmiech Darka mnie przeraża...
- Pocałuj Klaudię w policzek - łatwo się domyślić, że ten tępak zrobił to w ekspresowym tempie. Jeszcze mi marudził, że czemu nie w usta. Pfy! Człowiek tu pomaga takiemu jednemu, a ten jeszcze ma jakieś "ale".
...Naprawdę wszystko było pięknie i zajebiście. No właśnie. BYŁO! Po którymś już z kolei wyzwaniu (nie mam głowy do liczenia. Zwłaszcza w stanie jakim się znajduję), wypadło na osobę, której na pewno nie zapraszałem...
- Pocałuj Adriana - powiedziała Maryśka, która przez cały czas myśli, że mnie i Maksa łączy jakieś uczucie. Źrenice Piwowarczyka rozszerzyły się nieznacznie i nie umknął mojej uwadze dziwny błysk w jego oczach. Uśmiechnął się na swój specyficzny sposób i podszedł do mnie wolnym krokiem. Ten idiota potrafił mnie podniecić samym chodem. Yh...
     Kucnął przede mną i dotknął mojego policzka swoimi długimi, chłodnymi palcami. Mimowolnie przymknąłem oczy, przywołując niechciane wspomnienia...


- Maks! Kochanie, gdzie jesteś?! - krzyczałem, wbiegając do ogrodu w którym mój skarb uwielbiał przebywać, czytając książkę. Rozejrzałem się zdezorientowany nie mogąc go nigdzie znaleźć. Westchnąłem cichutko i usiadłem na zielonej huśtawce. Może gdzieś pojechał?
     Tego dnia byłem ubrany w niebieskie, krótkie spodenki i długą, białą koszulkę z nadrukiem zespołu AC DC. Biegałem na bosaka bo i tak nigdzie nie wychodziłem. Ciepły wiaterek rozdmuchał moje włosy, a ja przymknąłem oczy, gdy poczułem na policzku dłoń mojego chłopaka.
- Gdzie byłeś? - zapytałem i spojrzałem na Maksymiliana, który kucał przede mną i posyłał mi olśniewający uśmiech. 
- W piwnicy. Mama prosiła mnie, żebym wyciągnął przed jej przyjściem słoik kiszonych ogórków. Zostaniesz na obiad? - zapytał, a ja uśmiechnąłem się do niego popychając na trawę.
- Oczywiście - usiadłem na jego brzuchu i pocałowałem delikatnie w usta.
- A zostałbyś na noc?
- A pożyczysz mi ciuchy?
- Oczywiście. Uroczo wyglądasz w moich ubraniach. Wiszą na tobie - zaśmiał się dźwięcznie, a ja posłałem mu groźne spojrzenie.
- Nie śmiej się. Mogę nawet zostać u ciebie na dłużej tylko wtedy będziemy musieli wstąpić po moje ciuchy - poinformowałem i udałem zamyślenie. Maks umilkł, a ja pochyliłem się nad nim i zacząłem bawić się jego włosami.
- Kocham cię - usłyszałem przy swoim uchu na co zareagowałem rozmarzonym uśmieszkiem.
- Ja ciebie też - ponownie go pocałowałem, a on oddał go z równą czułością co poprzedni. Jego palce głaskały mój policzek, a ja rozpływałem się w jego objęciach.
- Kocham cię najbardziej na świecie. Jesteś moim kochanym słoneczkiem. Moją radością. Bez ciebie nie istnieje. Tak bardzo cię kocham...


Poczułem jego usta na moich. Były takie jak je zapamiętałem. Miękkie i słodkie. Rozchyliłem wargi i zatraciłem się w pocałunku. Nie docierało do mnie, że cisza wokół nas z każdą sekundą pogłębia się coraz bardziej. Odtrącałem dłonie Darka, które chciały mnie odciągnąć od Maksa. Nie zwróciłem uwagi nawet na pełne bólu spojrzenie Piotra...
- Tak bardzo cię kocham - szepnął mi do ucha, a ja wtuliłem się w niego ufnie. Nawet nie myślałem co robię. Najwidoczniej alkohol źle na mnie działał. W przeciwnym razie ten dupek dostał by w ryj.
- ADRIAN! - podskoczyłem i spojrzałem na poirytowanego Wątora. Nie wyglądał na dobrze nastawionego.
- Co? - wybełkotałem dosyć nieprzytomnie. Do mojej głowy napływały kolejne wspomnienia związane z Piwowarczykiem. Czułem się naprawdę dziwnie. Jakbym był czymś otumaniony. Pragnąłem tylko i wyłączenie Maksymiliana.
- Jak to co? Liżesz się ze swoim wrogiem! Swoim byłym który cię zdradził! - zdradził... Jakoś te słowo dziwnie brzmiało w moim umyślę. Naprawdę dziwnie się czułem. Może rzeczywiście wypiłem za dużo procentów...
- Daj mi spokój. Źle się czuję... - wyjaśniłem niemrawo i na chwiejnych nogach polazłem do kuchni. Nalałem sobie do szklanki zimnej wody z kranu i wypiłem duszkiem. Odetchnąłem drżąco i przymknąłem powoli oczy. Naprawdę dziwnie reagowałem na bliskość Piwowarczyka. Czułem się taki... Zamroczony. Jakbym dostał w łeb czymś ciężkim.
- Adrian... - szybko odwróciłem się w stronę wyjścia i wstrzymałem oddech.
- Co mi dosypałeś? - wypaliłem. To co czułem do Maksa nie było naturalne. Moje ciało było rozpalone i czułem się tak, jak miesiąc temu, gdy dopadła mnie gorączka.
- A jednak zauważyłeś.
- Nawet nie próbujesz zaprzeczyć.
- A po co? - wzruszył niedbale ramionami i ruszył wolnym krokiem w moim kierunku.
- Wiesz, że to jest karalne - odparłem słabo. To co mi dosypał do drinka działało w zastraszającym tempie. Ale pytanie brzmi, kiedy to zrobił?
- Nie będzie jeżeli sprawie ci nieziemską przyjemność. To narkotyk, który pobudził całe twoje ciało. Niedługo będziesz twardy jak skała z niewyobrażalną chcicą. Myślisz, że twój Piotruś by cię zaspokoił po tygodniu znajomości? I tak daleko zaszliście. Mi pozwoliłeś się pocałować po miesiącu randkowania, a go ledwo znasz i już dobiliście do pierwszej bazy - mruknął i szybko pokonał dzielącą nas odległość. Pomasował dłonią moje krocze na co z moich ust wydobył się cichy jęk.
- Zostaw mnie... - jęknął nieprzekonująco, a na potwierdzenie swojego kłamstwa wypchnąłem w górę biodra. Maks zamruczał rozkosznie.
- Nigdy nie zapomniałem jaki byłeś podczas seksu gorący. Yhm... - jego ręka przyśpieszyła swoje ruchy, a mi aż pociemniało przed oczami z rozkoszy. Jęczałem w najlepsze nie przejmując się nawet tym, że ktoś może wejść do kuchni. Usta Piwowarczyka rozpoczęły bezwstydną wędrówkę po mojej szyi.
- Ma... Ah! - przygryzłem wargę, gdy dłoń mojego byłego wślizgnęła się do moich bokserek. Nie wytrzymałem i krzyknąłem. Jego palce były zimne, a w porównaniu z gorącym penisem, efekt był zniewalający.
- Chodź do sypialni piękny.
I w tym momencie wiedziałem, że to mój koniec. Będę tego żałował, wiedziałem już na starcie, ale pragnienie jakie mnie nawiedziło było wprost ścinające z nóg. Chwila przerażającego zatracenia.

6 komentarzy:

  1. 0.0

    O.o

    NO CHYBA KURWA NIE

    ZGIŃ, PRZEPADNIJ MAKS! TY PODŁA SZMATO!!!

    /Mesu

    OdpowiedzUsuń
  2. Podpinam się pod wypowiedź poprzednika.
    GIŃ DUSZO Z SIÓDNEGO KRĘGU NIEBIOS. Nie lubię Maksa, jest zły, zły. I wprasza się na imprezy! A to poważne przewinienie.
    P.

    OdpowiedzUsuń
  3. A... Buuu...
    Nie dobrze sie dzieje! Jeszcze brakuje, że Maks nagra filmik i będzie szantażował Adriana?!
    Biedaczek cos do niego czuje i sie gubi, a on takie coś odwala!
    Duzo weny:)
    Pozdro
    Fiolka

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak mogłaś?! W takim momencie?! Piooooootreeeeeek! Ratuj go, kurka wodna! A ty Maks giń, szmato!


    A Tobie kochana życzę dużo weny i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! ;)
    -Olcia

    OdpowiedzUsuń
  5. Adrian jest puszczalski. Taka nastolateczka. Aj, Maks mnie zdradził, nunu, nie chcę z nim być, nie wybaczę.. No ale jaki przystojny, ach, jakbym go całował! Ryli, Adi?

    OdpowiedzUsuń
  6. Adrian jest puszczalski. Taka nastolateczka. Aj, Maks mnie zdradził, nunu, nie chcę z nim być, nie wybaczę.. No ale jaki przystojny, ach, jakbym go całował! Ryli, Adi?

    OdpowiedzUsuń