sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział 7 - "I'm Fine"

Rozdział krótki, ale od początku był tak planowany. Opowiadanie powolutku zbliża się do końca. No niestety. Wszystko się w końcu kończy. Dziękuję za wszystkie komentarze jakie wstawiacie. Aż miło się robi na sercu kiedy się to wszystko czyta. Jesteście kochani. Miłego czytania życzę ~

*~~*~~*

Lekkość...
Czułem się jak piórko. Tańczące na wietrze z gracją i precyzją jakiej nie powstydziła by się najlepsza baletnica. Miałem wyznaczony taniec.
Spokój...
Nie słyszałem otaczającej mnie zewsząd dudniącej muzyki. Nie czułem zapachu narkotyków czy dymu papierosowego. Wszystko na co spojrzałem, spowijała kolorowa mgiełka. Postacie były rozmazane. Co się ze mną działo?
     Z dziwnego transu obudziło mnie mocne szarpnięcie za ramię i zetknięcie się mojego ciała z miękką powierzchnią. Przewróciłem się na plecy i otworzyłem oczy. Przed sobą zobaczyłem Maksymiliana. Jego wzrok wyrażał czyste pożądanie i rządze posiadania mojego ciała na wyłączność.
- Słodki... Należysz do mnie. Zapamiętaj to sobie - wyszeptał i z mocą wbił się w moje usta. Otumaniony narkotykiem oddawałem pocałunek raz za razem. Nie słuchałem rozumu, który wręcz krzyczał bym przestał. Serce uderzało o klatkę piersiową ze zwojoną siła. Krew buzowała w żyłach... Jak mam pokonać coś co jest niewidoczne? Organizm nie ma systemu obronnego na prochy.
    Dłonie Piwowarczyka wkradły się pod moją bluzkę przyprawiając mnie o dreszcze. Moje dłonie samoistnie powędrowały do krocza Maksa, na co ten wydał z siebie podniecający pomruk. Czuję się jakbym nie panował nad swoimi ruchami. Jakby ktoś mną sterował... Może tak jest? Może jestem tylko kukiełką w tym beznadziejnym teatrzyku.
     Westchnąłem cicho, gdy palce mojego byłego chłopaka zahaczyły o moje sutki. Oczy miałem na wpół przymknięte, a oddech przyśpieszał z każdą mijaną sekundą. To co robił było naprawdę dobre.
     Zarzuciłem swoje dłonie na jego szyję i pocałowałem. Delikatnie i z pasją. Oddał pocałunek, który po kilku sekundach przerodził się w bardziej drapieżny i namiętny. Z trudem oderwałem się od niego, łapiąc oddech.
- Chcesz mi zrobić krzywe? - zapytałem cicho spoglądając na niego załzawionymi oczyma. Pogłaskał mnie czule po policzku i uśmiechnął się z miłością.
- Nie potrafiłbym. Kocham cię. Wybacz, że dałem ci narkotyk, ale w innych okolicznościach wykopał byś mnie z domu. A ja tylko chcę poczuć cię chociaż namiastką - wyszeptał.


Reszta wieczoru potoczyła się bardzo szybko. Nasze jęki odbijały się od ścian pokoju, tworząc piękną symfonie podniecającej muzyki. Oddechy mieszały się ze sobą, a ruchy synchronizowały. Przyjemność jaką mi sprawiał była obezwładniająca, ale równie niszczycielska. Krzyczałem, gdy nieustanie uderzał w moją prostatę. Wplatałem palce w jego włosy, gdy szepcząc mi do ucha jak bardzo mnie kocha, pieprzył mnie w najlepsze. Nie mogłem się przeciwstawić. Narkotyk działał bardzo pobudzająco, więc na jednej rundzie się nie skończyło. Wszystkie zdarzenia z wczorajszego wieczoru przelatywały mi przez głowę klatka po klatce jak huragan. Jednak mnie to teraz nie interesowało. Dochodziła godzina druga w nocy, a ja spoglądając na gwiazdy, paliłem papierosa. Maksymilian spał na łóżku wtulony w poduszkę jak małe dziecko. Był taki bezbronny...
     Wypuściłem z płuc siwy dym, który przyjemnie drażnił moje gardło. Uniósł się w górę jak mgiełka i pomknął w stronę księżyca, by w połowie drogi rozpłynąć się jak mara senna. Uśmiechnąłem się pobłażliwie. Wszystko na tym pieprzonym świecie było takie ulotne, łatwo palne. Kiedyś cały ten świat pójdzie w pizdu, a ludzie razem z nim. Bo nic nie trwa wiecznie...
     Zgasiłem peta i wyrzuciłem go przez okno. Spojrzałem na Piwowarczyka i mimowolnie kolejne wspomnienia z ubiegłej nocy napłynęły jak rwąca rzeka do mojej głowy.


- Maks! - krzyknąłem, gdy jego penis ponownie otarł się o moją prostatę. Oddychałem nierównomiernie, drapiąc chłopaka po plecach. Poruszał się coraz szybciej, doprowadzając mnie na skraj obłędu. Oczy wchodziły mi w tył czaszki z obezwładniającej rozkoszy.
- Czego pragniesz? - wyszeptał mi do ucha, nadgryzając delikatny płatek. Jęknąłem głośniej, oplatając nogami jego biodra.
- Mocniej! - spełnił moją prośbę. Wychodziłem na przeciw jego ruchom. Słyszałem jak jęczy cichutko, powstrzymując się od głośniejszych stęknięć. Ja nie miałem takiego problemu. Wręcz wrzeszczałem nie przejmując się czy ktoś mnie usłyszy. Impreza trwała w najlepsze.


Po moich policzkach potoczyły się łzy. Dziwka...


Jego usta zamknęły się na moim penisie wprawiając całe moje ciało w drżenie. Przymknąłem oczy, a z mojego gardła uciekła bezwstydna symfonia stęknięć. Wplotłem place w jego brązowe, przydługie włosy delektując się ich miękkością i delikatnością. Znalazłem się w niebie z którego nie ma ucieczki. Przyjemność rozkosznie szumiała mi w uszach przyprawiając moje serce o szybsze uderzenia
Głowa Maksymiliana poruszała się jednakowym rytmem, a ciekawski język co rusz zahaczał o małą dziurkę na czubku penisa. Policzki zapadły się od systematycznego ssania. Byłem w raju...


Zdusiłem w sobie wybuch płaczu, zakrywając usta dłonią. Brudny...
Nie hamowałem słonych kropli, które bez skrupułów moczyły moją koszulę. Nieczysty...
Wpadłem do łazienki, dopadając umywalki. Odkręciłem kurek z zimną wodą i chlusnąłem sobie nią w twarz. Chwyciłem puchaty ręcznik wiszący na uchwycie tuż przy szafce z kosmetykami. Bezwstydny...


Orgazm pozbawił mnie resztek tchu. Wiłem się jak wąż, wciąż czując jak Maksymilian zagłębia się we mnie coraz szybciej. Ja jednak byłem już w innym świecie. Spełnienie dało mi upragnione wyzwolenie z okopów rozkoszy. Pod jego wpływem rozpadałem się jak rakieta znajdująca się w kosmosie. Coś pięknego...


W palcach przewracałem małą żyletkę, a mętny wzrok krążył po białych kafelkach. Blizny, które znajdowały się na moim udzie były niczym w porównaniu z tym, jakie uszkodzenie zostawiło w mojej psychice wczorajsze wydarzenie. Nie wytrzymam. Słaby...
Przyłożyłem do nadgarstka małą nierdzewną stal. Może gdybym był silniejszy...
Tworzyłem najpiękniejsze cudo na swojej ręce. Czy można powiedzieć, że jestem wariatem? Możliwe. Ale to ludzie mnie takiego stworzyli. Bezradny...


- Kocham Cię... I przepraszam.
- Za co?
- Że cię zraniłem, chociaż kochałem. Że pozwoliłem ci odejść, nie walcząc o ciebie.


A za to, że mnie wykorzystałeś? Że podałeś mi jakiś pierdolony narkotyk?! Za to nie przeprosiłeś zniewieściały dupku.
Wrzuciłem zakrwawioną żyletkę do wanny i z uśmiechem psychola, przypatrywałem się artystycznym literom, tworzącym dwa piękne słowa.
Ból tak idealny, perfekcyjnie wypełnia mnie całego od środka.
Odetchnąłem ciężko i oparłem głowę o zimny róg wanny. Cały żal, smutek i rozpacz odleciały. Mój sposób na pozbycie się paskudnych uczuć. Faktycznie. Jestem słaby.
Tą cudowną chwilę przerwał huk otwieranych drzwi. Odwróciłem głowę w ich kierunku, a mój wzrok padł na dwoje przerażonych oczu.
- Adrian - wydukał i uklęknął przy mnie. Złapał moją dłoń i zapłakał gorzko. Przecież nie umieram. Rany są za płytkie.
- Wynoś się stąd - wymamrotałem i zamknąłem oczy.
- Adrian...
- Powiedziałem wynoś się stąd. Nie mam siły na rozmowę z tobą. Daj mi czas.
I spełnił moją prośbę.
Nie krzyczał, że tak nie można robić.
Nie błagał, żebym przestał się ciąć.
Nie skomentował, że jestem słaby.
Po prostu zostawił mnie samego.
I za to byłem mu wdzięczny.

A napis "I'm Fine" jasno mówił, że wszystko jest w porządku...

3 komentarze:

  1. Ołłłłł... Tak szkoda mi Adriana, że aż ma ochotę go przytulić ;-;. Ten gnojek Maks pożałuje, ja już mu obiję tę jego piękną buźkę >:(. A co do rozdziału to może i krótki, ale bardzo mi się podobał :D. Więc co tu mówić więcej czekam na rozwój wydarzeń w kolejnym rozdziale <3, jestem ciekawa co za zakończenie wymyśliłaś do tego opowiadania ;). A najbardziej jestem ciekawa z kim mój Adrianek będzie ^^ bo nie umiem tego przewidzieć, choć używam moich mocy najlepiej jak umiem XDDD. Oki no to weny i do następnego rozdziału :*.
    Yume ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Chce juz kolejny rodzial ;_;

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszyscy nazywają Maksa dupkiem. ;_; A mi go strasznie żal. Od sześciu lat kocha Adriana, a od dwóch nawet nie może się do niego zbliżyć. Musi mu dawać narkotyki, żeby choć na chwilę być z nim blisko. Zakładam, że to z Piotrkiem będzie Adrian. W końcu taki tytuł opowiadania. Na miejscu Maksa pewnie bym się zabiła z rozpaczy, gdybym widziała, że nic nie znaczę dla osoby, którą kocham, a w dodatku ona mnie nienawidzi.
    W ogóle wielki szacunek do autorki. Pierwsze opowiadanie, w którym naprawdę nie wiadomo, z kim będzie główny bohater.Tylko tytuł trochę zdradza zakończenie, ale kto wie. Może jeszcze mnie zaskoczysz. ^^
    Weny życzę i czekam na kolejny rozdział, bo już nie raz przy tym opowiadaniu śmiałam się do łez.
    Komentarz jakiś taki poplątany, ale piszę z komórki.
    No i na koniec zapraszam na mojego bloga, na którym również znajdują się opowiadania yaoi: http://papilioetfuge.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń