poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Epilog

- Tato, tato! - do salonu wbiegł czteroletni chłopczyk, trzymając w dłoni album ze zdjęciami. Mężczyzna z przydługimi brązowymi włosami, odwrócił wzrok od pustego ekranu telewizora, wbijając spojrzenie swoich ciemnych oczu w syna. Uśmiechnął się na jego widok, mimo, iż tego dnia nie miał ochoty na nic, poza zagłębieniem się w wspomnieniach.
- Tak Adrian?
- Patrz co znalazłem - powiedział wesoły chłopczyk i usiadł obok swojego ojca. Otworzył album i wskazał na jedno z licznych zdjęć.- To ty, prawda?
Mężczyzna zapatrzył się na fotografię, mimowolnie przypominając sobie w jakich okolicznościach została zrobiona. Przedstawiała ona jego samego niecałe dziewięć lat temu. Szczerzył się do obiektywu jak głupi wraz z przystojnym szatynem. Pomiędzy ich głowami można było dostrzec wielkie boisko na którym biegali szkolni reprezentacji footballu. Nazywali się "Lwie paszcze", a Adrian zawsze zjawiał się na ich treningach wraz z nim. Mówił, że męskiego ciała nigdy za wiele. Wpadli na pomysł, by zrobić sobie wspólne zdjęcie na trybunach w czasie ich rozgrzewki.
- Tak synku. To ja.
- A ten pan na zdjęciu, to kto to? - zapytało dziecko, skazując na swojego imiennika.
- To Adrian Sokół. Mój najlepszy przyjaciel - wydusił ze ściśniętym gardłem. Nie chciał tego rozpamiętywać.
Świadomość, że już nigdy nie zobaczy Adriana, cholernie bolała.
Nigdy już nie rozczochra jego włosów, by dostać później za ten haniebny czyn między żebra.
Nigdy już nie zje z nim pizzy, która i tak kończyła się wojną na ketchup.
Nigdy już nie porozmawia z nim szczerze.
Nigdy już nie podroczy się z nim na tematy iście śmieszne.
A co najgorsze...
Nigdy już go nie zobaczy.
Swojego najlepszego przyjaciela.
Kogoś, komu ufał bardziej niż sobie.
Osobę, która znała go lepiej niż jego własna rodzina.
Cios, jaki zadała wiadomość o śmierci Adriana, był tak mocny, że nawet po tylu latach nie potrafił się otrząsnąć.
Wiedział, że nigdy się nie przyzwyczai do tego, że Adriana nie ma wśród żywych.
Wieczorami, gdy Klaudia już spała przytulona do niego, zastanawiał się jakby teraz wyglądał Adrian. Czy dalej miałby własny styl? A może ściąłby włosy i zmienił image? Trudno mu było to przewidzieć. Adrian miał swoje humorki i dziwactwa. Lubił się wyróżniać. Nawet w dzień swojej śmierci, ubrał się jak gwiazda rocka.
Piotr po pogrzebie Adriana wyjechał do Stanów Zjednoczonych i nigdy więcej się nie odezwał. Klaudia wraz z Darkiem spodziewali się takiej reakcji, jednak nigdy nie przypuszczali, że wyjedzie on na drugi koniec oceanu.
Darka najbardziej zaskoczyła reakcja pana Sokoła. Pierwszy raz w życiu widział, by ten postawny i zimny mężczyzna płakał. Pierwszy i ostatni. Od śmierci syna zamknął się w sobie, zwariował i trafił do psychiatryka. Traktował Adriana jak ścierwo, jednak gdy przyszło mu pochować jego ciało, zrozumiał co stracił.
Szkoda, że tak późno...
Za późno...
- Ma tak samo na imię jak ja! - krzyknął uradowany mały blondynek, pokazując tacie swoje białe, proste ząbki.- Czemu nas nie odwiedza?
- Widzisz synu... Czasami dobre anioły nie potrafią wytrzymać ziemskiego zła. Dlatego też odlatują, by w niebie móc patrzeć na nas z góry i pilnować nas - wyjaśnił Darek, pstrykając synka w ucho. Czterolatek zmarszczył zabawnie nosek, i złapał palce swojego ojca.
- Czyli wujek Adrian, był jednym z aniołów?
- Tak szkrabie. Jak będziesz większy, to opowiem ci o nim trochę więcej, a nawet zabiorę do niego.
- Ale mówiłeś, że jest w niebie - przypomniał chłopczyk, kładąc na bioderkach swoje małe łapki.
- Bo tak jest. Ale jest miejsce, w którym można z nim porozmawiać. On nie odpowie, ale na pewno cię wysłucha - wyjaśnił i poczochrał włosy swojego synka.

*~~*~~*

Zajął miejsce naprzeciw marmurowej płyty, wkładając ręce w kieszenie skórzanej kurtki. Spojrzał w stronę grobu, odczytując napisy zamieszczone na kamieniu.

"Życie i śmierć zawsze razem,
tak blisko jak Dzień i Noc...
Lecz nie wiesz kiedy ta druga,
pokaże swoją moc..."
Ś.P
Adrian Sokół
Ur. 1 maja 1995r - Zm. 13 marca 2014r

- I jak tam u góry, hm? Wiesz, dawno nie gadaliśmy. Wybacz, że od dwóch miesięcy nie przychodziłem. Widzisz, Klaudia urodziła śliczną dziewczynkę i musieliśmy się nią zająć. Ma na imię Emilia. Polubiłbyś ją, zapewniam cię. Jest śliczna. Wiesz co chłopie? Postawiłeś mnie w cholernie trudnej sytuacji. Dzisiaj Adrian pytał się, gdzie jesteś. Nie wiem skąd wygrzebał album ze zdjęciami, ale pokazał jedno z fotografii, gdzie to chciałeś uwiecznić footbolistów bez koszulki. Haha, doszło w końcu do tego, że to nasze ryje były pierwszoplanowe - zaśmiał się gorzko, a po jego policzkach potoczyło się kilka łez.- Brakuje mi ciebie przyjacielu. Cholernie trudno jest się przyzwyczaić do myśli, że nie żyjesz. Sądziłem, że jesteś jednym z tych, co nie pozwalają się załamać. Cóż... każdy ma swoją słabą stronę. Mam nadzieje, że ty i Maks jesteście szczęśliwi, a Bóg wybaczył ci twój ateizm. Przyjdę za tydzień z Klaudią. Ja już będę się zbierał, muszę jeszcze odwiedzić Maksymiliana.
     Zapalił świeczkę i zmówił modlitwę. Od pamiętnej śmierci Adriana, Darek stał się bardzo pobożny i starał się by co niedziele wraz z całą rodziną chodzić do kościoła. Chciał, by jego dzieci wyrosły na prawych katolików. Przeżegnał się i wyszedł z alei w której stał rodzinny grób Sokołów. Maksymilian został pochowany wraz ze swoją starszą siostrą, która zginęła piętnaście lat temu w wypadku samochodowym osierocając dwie córki i męża. Westchnął głęboko i zapiął kurtkę.
Niezależnie co się stało i co ma się stać, trzeba iść naprzód. Nie odwracać się za siebie, ponieważ przeszłość złapię nas za gardło i pociągnie na samo dno.
Trzynasty Marca dobiegał końca.
Po nim trzeba zacząć żyć na nowo

THE END

*~~*~~*

Dziękuje wszystkim, którzy komentowali Anioła do końca. Opowiadanie zakończone, chociaż musze przyznać, że coś ściska mnie za serce, gdy wiem, że uśmierciłam Adriana i Maksa. Nie zależnie gdzie, tak jak to ujęła Vaiola PS, są razem. I to się liczy.
Dziękuje wszystkim za komentarze i udzielone opinie.
Pozdrawiam ciepło ~

Ah, i jeszcze najważniejsza część!
Twarzy użyczyli:
Adrian Sokół - Takanori Matsumoto
Maksymilian Piwowarczyk - Avan Jogia
Darek Wątor - Simon Curtis (piosenkarz)
Klaudia Wilk - Acacia Clark (site models)
Piotr Anioł - niestety, ale tego pana nie znam 

4 komentarze:

  1. Normalnie nie wiem co napisać. Troszku mi smutno, bo to już koniec "Aniołka". Jak zawsze od ostatnich rozdziałów, popłakałam się. Jesteś złym człowiekiem! Ja nie pamiętam, kiedy ostatni raz płakałam, a przez ciebie ostatnio zdarza mi się to nader często!
    Jak pisałam wcześniej... Kocham te opowiadanie, nawet jeśli kończy się śmiercią głównych bohaterów.
    Będę tęsknić za Maks'em ;(;(;(
    Dużo veny i pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wiem, jak to wszystko skomentować. Ryczę, gardło mnie już od tego boli. Dobrze, że nie zaczęłam tego czytać w szkole!
    Szacunek dla autorki, za tak dobrą robotę. No brawa się należą jak nic! Świetne opowiadanie, epilog też genialny i ciekawy. Świetny element zaskoczenia. Pewnie większość myślała, że tytuł od nazwiska, a tu taka niespodzianka.
    No nie wiem co jeszcze tu napisać. No brawa po prostu!

    OdpowiedzUsuń
  3. To było smutne ;---; Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam, bo krucho z czasem, ale czytałam wszystko!
    Śmierć bohaterów zawsze jest dla mnie ciosem, bo ja się zawsze przywiązuję, niestety... ehh. Ale to opowiadanie było piękne i ciężko mi w ogóle cokolwiek więcej napisać niż: dziękuję! Naprawdę dziękuję Ci za napisanie tego cudeńka. Jeszcze pewnie będę wracać do tego opowiadania, chociaż możliwe, że będzie mi to łamać serce na nowo
    Sentyment jednak zostanie
    Ściskam mocno i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam skomentowałam i co ..? i mimo smutnego zakończenia powiem że masz talent a opowiadania na twoim blogu są cudowne mam nadzieję że nie przestaniesz pisać
    Pozdrawiam Choko Pain

    OdpowiedzUsuń