niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 9 - "Twój na zawsze"

Kolejny tydzień był dla mnie istną męczarnią.
Nie dość, że codziennie widywałem Maksymiliana w szkole, który swoją drogą wyglądał jak siedem nieszczęść, to do tego dochodzi jeszcze przedwczesny, wczorajszy powrót ojca.
Moje serce krwawiło, wyrwane przeze mnie samego...
Piotr zabierał mnie w magiczne miejsca i tylko przy nim mogłem chociaż przez kilka godzin nie myśleć o swoim byłym ukochanym...
Co ja pierdole, ja go nadal kocham... tak jak i Piotra...
Mam pieprzony mętlik w głowie, którego nie potrafię rozwikłać.
Gubię się we własnym umyśle, który co chwila podsyła mi wspomnienia, gdy to jeszcze byłem z Maksem...
To boli...

*~~*~~*
 
Rozpoczął się kolejny monotonny tydzień, kolejny znienawidzony poniedziałek i kolejne wykłady przygotowawcze do matury. Darek całymi dniami zakuwał mimo, iż do maja zostały jeszcze dwa miesiące z czego cały kwiecień mamy wolny.
     Dzisiaj Darka nie było w szkole. Rozchorował się, więc tego dnia siedziałem samotnie na stołówce. Kilka dziewczyn chciało się dosiąść, ale wystarczyło, że posłałem im mrożące spojrzenie i uciekały w popłochu. Nie byłem w nastroju by słuchać o ich yaoistycznych fantazjach, których nabrały po przeczytaniu zbyt dużej ilości mang. Dziwię się, że jeszcze nie mają spaczonego mózgu przez te wszystkie japońskie kreskówki.
     Przeżułem trzy kęsy swojej kanapki z szynką i majonezem, po czym odłożyłem ją z niechęcią, wbijając wzrok w drzwi stołówki. Natychmiast się wyprostowałem, gdy Maksymilian ze swoją bandą wkroczył do pomieszczenia. Jego wzrok natychmiast spotkał się z moją nędzną osobą. W jego spojrzeniu było coś tak chorobliwie strasznego, że musiałem zwrócić głowę w przeciwną stronę. Jego oczy były... puste. Nie smutne, jakie najczęściej widywałem, obarczające winą moje barki, lecz puste jak czarna dziura.
     Przekląłem cicho pod nosem i z mocno bijącym sercem, zabrałem swoją torbę i podszedłem do Maksa, który w tym momencie śmiał się z czegoś ze swoimi kumplami przy zajętym stoliku. Ten śmiech był tak bardzo fałszywy, że aż nieprzyjemnie zgrzytało
Ale cóż się dziwić... sam go pozbawiłem szczęścia.
- Maks, możemy pogadać? - odezwałem się speszony, gdy wszystkie twarze odwróciły się w naszym kierunku.
- Nie wyjaśniliśmy sobie wszystkiego tydzień temu? - głos miał zachrypnięty i wyprany z emocji. Przeszedł mnie dreszcz.
- Nie...
Wstał od stolika i skierował się do wyjścia ze stołówki. Poszedłem za nim taktownym krokiem, nie chcąc by zorientował się, że czuje się cholernie niezręcznie. Do moich uszu dochodziły szepty, jednak miałem to w głębokim poważaniu.
- Więc o czym chciałeś pogadać? -  zapytał, gdy weszliśmy do łazienki, ówcześnie upewniając się, że nikogo w kabinach nie ma.
- Maks... To co powiedziałem wtedy u ciebie...
- Zrozumiałem dostatecznie dosadnie. Dam ci spokój. Nie będę się wpierdalać w twój nowy związek z tym... doktorem. Życzę ci szczęścia, naprawdę. Nie będę wchodził ci w drogę, nękał czy nachodził. Masz już własne życie, a ja nie jestem jego częścią. Możesz o mnie zapomnieć i żyj dalej - przekazał i zostawił mnie samego z szokiem wymalowanym na twarzy.
Teraz czuje się jeszcze gorzej...
 
*~~*~~*
 
- Ja pierdole! Ale mnie łeb napierdala! - warknąłem wkurwiony na cały otaczający mnie świat. Klaudia, która właśnie wychodziła z łazienki po porannej toaletce, zdzieliła mnie białym puchatym ręcznikiem w łeb. Spojrzałem na nią mrożącym krew w żyłach wzrokiem, chcąc przekazać jej jasno do zrozumienia, że dzisiaj nie będę miły w obyciu. Dziewczyna jedynie prychnęła lekceważąco i wparowała do kuchni. Szukała czegoś po szafkach, gdyż co chwila z pomieszczenia wydobywały się znienawidzone dla mojej głowy zgrzytanie zawiasów i trzaski zamykanych szuflad.
Uwaliłem się na kanapie, przymykając oczy na skutek otępiałego pulsowania w skroniach. Wczorajsza popijawa nie skończyła się dla mojej osoby najlepiej...
 
- Adrian! Myślisz, że przez całą drogę będę taszczyła twoje chude dupko?! Mimo swojej wagi, wciąż jesteś ciężki! - warknęła wybitnie wkurzona Klaudia, której zadaniem dzisiejszej nocy było zaprowadzenie mojej cholernie schlanej dupy do bezpiecznego domu.
- Łon mnie nie chcue! - wybełkotałem zrozpaczonym głosem, który na moje nieszczęście był przesiąknięty dużą ilością wypitego alkoholu.
- Po twojej historii wnioskuje, że to ty go zostawiłeś! Po za tym masz Piotra! Przestań się przejmować jakimś dupkiem co cię zdradził, kurka wodna! - powiedziała i wręcz wrzuciła mnie na tył taksówki po którą zadzwoniła jakieś dziesięć minut temu. Odetchnęła z ulgą i zajęła miejsce obok mnie, podając kierowcy swój adres zamieszkania.
- Nie mów tak! Ja go kocham! - krzyknąłem za co dziewczyna zdzieliła mnie w łeb.
- Nie krzycz do kurwy, słyszę cię. I nie tylko ja - mruknęła mając na myśli również mężczyznę w podeszłym wieku, siedzącego za kierownicą.
- Ale Klaudiśśś! - wymamrotałem lepiąc się do niej jak Darek, gdy widzi wybitnie atrakcyjną kobietę. Dziewczyna wywróciła oczyma, i trzepnęła mnie w głowę.
- Jesteś głupim łomem! Schlałeś się jak cholera, do tego w klubie, gdzie chodzą same gejuchy i lesby. I na domiar złego, mnie w to wciągnąłeś! Ciesz się, że żadna dziunia się do mnie za bardzo nie lepiła, a ciebie jakiś frajer nie wyhaczył i nie zgwałcił! A teraz morda, bo nie mam zamiaru słuchać twojej pijackiej gadki.
 
Mniej więcej tak zakończyła się moja rozmowa z Klaudią. Do tej pory się zastanawiam, dlaczego zgodziła się na wypad do "zakątku rozkoszy", jeżeli uprzedziłem, że tam na pewno nie znajdzie heteroseksualnej osoby. Może ma coś wspólnego z Darkiem? On też ma w nosie, że wokół niego roi się od homoseksualnych ludzi, a niektórzy mężczyźni nawet rzucają mu pożądliwe spojrzenia.
Klaudia wkroczyła do salonu, podając mi wodę i dwie białe tabletki. Połknąłem je natychmiast, odstawiając szklankę na szklanym stoliczku.
- Przepraszam za wczoraj...
- Nie musisz przepraszać. Co prawda końcówka wieczoru nie była udana, ale dziękuje, że mi się zwierzyłeś. Nie sądziłam, że tak szybko mi zaufasz - posłała mi jeden ze swoich słodkich uśmiechów, za który niejeden heteroseksualny mężczyzna dałby się pociąć.
- Mimo, iż krótko cię znam... To uważam iż może być to początek pięknej przyjaźni - zaśmiałem się szczerze. Nagle przypomniałem sobie o czymś istotnym.- Cholera! Która godzina?
Dziewczyna spojrzała na zegarek w komórce.
- Za piętnaście siódma.
- Kurwa! Przecież dzisiaj jest wtorek, a nie sobota! Jaki ja tępy! Cóż, nie pójdę na jedną lekcje. Dziękuje Klaudia za miły wieczór, zobaczymy się po szkole! Pa! - pocałowałem ją w policzek i runąłem w stronę drzwi.
 
*~~*~~*
 
Wpadłem do budynku w którym mieszkałem jak huragan. Pokojówka, którą na czas imprezy zwolniłem z pracy w domu na trzy dni, spojrzała na mnie zlęknionym wzrokiem. Przywitałem się z gosposią i wbiegłem po schodach na górę. Poranna toaleta zajęła mi czterdzieści minut... I tak dobrze, bo mój rekord przekracza dwie godziny. Zbiegłem po schodach na dół do kuchni, po drodze zapinając swoją fioletową koszulę. Nie zauważyłem, że przy stole siedzi ojciec i przypatruje się moim poczynaniom.
Wyjąłem z lodówki jabłko oraz trzy mandarynki, które w drodze do szkoły posłużą mi za śniadanie.
- Witam synu - mruknął oschle, pijąc z czystym spokojem swoją kawę. Spojrzałem na niego zdezorientowany, dopiero teraz go dostrzegając.
- Ah, cześć tato. Słuchaj, podwiózł byś mnie do szkoły? - zapytałem, a w odpowiedzi dostałem zszokowane spojrzenie ojca. Do tego, od kąt skończyłem piętnaście lat nie usłyszał z moich ust słowa "tato". Co najwyżej grobowe "ojcze". Sam się sobie dziwię, ale cóż... Może to pora chociaż minimalnie poprawić nasze relację? W każdym razie... Życie jest krótkie i trzeba mu pomóc, by było lepsze, prawda?
- Ah... Tak... - nieźle go wcięło, jeżeli nie wie co powiedzieć.
- Dzięki.
- A i jeszcze coś... Masz tutaj list zaadresowany do ciebie - przekazał i wstał od stołu, odkładając kubek do zmywarki. Sapnąłem zaskoczony i spojrzałem na białą kopertę. Kto do jasnej cholery w dwudziestym pierwszym wieku, piszę jeszcze listy?!
Rozerwałem kopertę i wyjąłem z jej wnętrza białą kartkę. Pismo rozpoznałem niemal natychmiast.
 
Witaj Adrian
Nie sądziłem, że kiedykolwiek sytuacja przyjmie taki obrót spraw, iż będę zmuszony do pisania na kawałku papieru niż powiedzeniu ci tego prosto w oczy.
Nasza wczorajsza rozmowa jak i ta sprzed tygodnia dała mi wiele do zrozumienia.
Tęsknie za tobą. Cholernie. Wiem, że wszystko spieprzyłem, ale tak bardzo chciałbym wszystko naprawić. Jednak ty nie wybaczasz zdrad. Nie dziwię ci się...
Wiesz o tym, że bardzo cię kocham...
Aż za bardzo...
To mnie pomału niszczy.
Czuje się jak budowla z kart, która się rozpada...
Jesteś moim sercem, moją duszą, moim ciałem... Bez ciebie nie istnieje, nie ma mnie.
Miłość do ciebie jest jak narkotyk.
Kusi, wabi i nie daje spokoju. Gdy się jej zakosztuje, chcę się więcej... Jednak, gdy nie dostaje jej się w odpowiednich ilościach... Niszczy i doprowadza do skrajnego wyczerpania. Ja jestem na głodzie od ponad dwóch lat... a jeszcze się trzymam, jestem silniejszy niż przypuszczałem.
Jednak nie dam rady.
Nie wytrzymuje już psychicznie...
Chciałbym przestać cię kochać, ale to niemożliwe!
Zakosztowałem twojego ciała, twojej miłości... Nie potrafię.
To już pewnie ułożyłeś sobie życie z Piotrkiem.
Nie będę stał na przeszkodzie. Widzę, że tylko komplikuje.
Wolę się usunąć. Moja osoba będzie was niszczyć, ja to wiem.
Najlepiej będzie jak zniknę.
Przepraszam za wszystkie krzywdy jakie ci wyrządziłem.
Kocham cię,
Twój na zawsze, Maksymilian
 
Moje oczy wypełniły się łzami, które po chwili ciurkiem popłynęły po policzkach. Nie, nie, nie! Nie może mnie skurwiel zostawić! Co to znaczy zniknę? Ma zamiar się wyprowadzić?! Nie pozwolę mu na to!
Wyjąłem telefon i w kontaktach wyszukałem jego numer telefonu.
Pierwszy sygnał...
Drugi sygnał...
Trzeci sygnał...
= Słucham - w słuchawce odezwał się zachrypnięty głos, przesycony wilgocią. Brzmiał jakby kobieta po drugiej stronie, bo ewidentnie nie był to głos Maksymiliana, a tym bardziej mężczyzny, płakała godzinami.
- Em... Kto mówi? - zapytałem niepewnie, nie wiedząc czego się dokładnie spodziewać.
- Adrian? Boże, tak dawno cię nie widziałam. Ale głos w ogóle ci się nie zmienił. Z tej strony mama Maksa...
- Ah, to pani! Przepraszam, nie rozpoznałem pani po głosie... Czy mógłbym prosić do telefonu Maksymiliana?
Zastała cisza, podczas której ojciec wpadł do kuchni nakazując mi się zbierać. Uciszyłem go gestem dłoni, wskazując na telefon. Ten tylko westchnął z irytacją i oparł się biodrem o framugę.
- Adrian... - jej głos się załamał, a ja po chwili usłyszałem jej cichy szloch.
- Co się stało?
- Maks... On... Nie żyje... Popełnił samobójstwo...
 
*~~*~~*
 
To tyle na dzisiaj. Przepraszam za tak długą zwłokę. Dziękuje za komentarze. Pojawiło się ich nadzwyczaj dużo, z czego się bardzo cieszę. Mam nadzieje, że i w tym również przeczytam wasze opinie i odczucia. Przed nami ostatni rozdział i być może epilog.

10 komentarzy:

  1. To było.. piękne :'c tak bardzo chciałam aby byli razem z Maksem, a on nie żyje, bardzo mi się podobało i czekam na następną część

    OdpowiedzUsuń
  2. O ja pierdole to mnie zaskoczyłaś... Zawsze byłam za Piotrkiem, ale jak przeczytałam ten rozdział tak cholernie mi się smutno zrobiło z powodu Maksa, że aż szkoda słów. Jak on mógł to zrobić ;-;. Biedny Adrian co on musi w tym momencie czuć :c. Kuźwa piękny rozdział, jestem ciekawa co się wydarzy w następnym i ogólnie nie mam nawet pomysłu jak to się może skończyć więc pozostaje mi czekać na ostatni rozdział. Wg tęskniłam strasznie za tym opkiem. Dużo weny kochana :*
    Yume <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra. Koniec z ukrywaniem heh ^^ Na początek chce Cie pochwalić, masz wspaniałego bloga :D Nigdy nie umiałam pisać komentarzy wiec z góry przepraszam heh :) Najpierw odniosę się do całego opowiadania bardzo fascynujące i zaskakujące. Takie inne, dużo przekleństw , zmiana tępa akcji :) LUBIE TO. Twój styl pisania jest supcio hhe :* Ale dość komplementów :X Jak mogłaś... Po całej lini się wkur**** na Ciebie. Jak mogłaś. On miał być z Maksem. Wybaczyłam mu nawet to że leci na tego *** Piotra. Byłam gotowa zapomnieć o tym byle by był z Maksem, ale jak przeczytałam, że on nie żyję ...... Nie wybaczę !

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie. .. Jak to?
    No nie, kurde. Popłakałam się.

    Jak to Maks nie żyje? Ja tak bardzo chciałam by był on z Adrianem. Kibicowałam mu o wg, a teraz on nie żyje!
    No ja się, kurde, nie zgadzam! Nie i już!
    I nie obchodzi mnie jak, ale masz go ożywić ;-; Może nawet przyjść jakąś dobrą wróżka i przywrócić mu życie czy coś :C

    Nadal płacze. Dlaczego moi ulubieni bohaterowie zawsze umierają? Takie szczęście moje ;-;

    Ale. .. Ale może on nie umarł tylko no ... nw :C
    Może to tylko sen? :P

    Ale Adrian nie może być z Aniołem! No bo oni nie pasują. .. no nie pasują mi tak razem xd

    Coś chyba chaotyczny ten komentarz jest, ale nieważne :/

    Pozdrawiam i życzę weny.
    Maks 4ever [*]

    Dramatyzuje >. <

    Izu-Chan, dzisiaj wyjątkowo anonimowo, ponieważ Google coś się popierdoliło, że chce potwierdzić tożsamość z SMSami czy coś, a mi się tego nie chce robić, wiec anonimowo xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Wchodzę tu cały czas i dopiero dziś odkryłam, że ten rozdział to rozdział Anioła. Bijmy brawa. XD
    W każdym razie...
    BOŻE, DLACZEGO UŚMIERCIŁAŚ MAKSA?! KOBIETO, CO ON CI ZROBIŁ?!
    A tak liczyłam na happy end. Przez chwilę nawet myślałam, że zrobisz z nich trójkącik (taka mała sugestia, gdybyś przypadkiem chciała go ożywić).
    Dobra już nic nie gadam, nie chcę sobie psuć niespodzianki. Rozdział cudowny, czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  6. O. Żeś.Ty.Kurwa.Mać!!!
    No nie wierzę! Jak mogłaś go tak do grobu wysłać? To nie może się tak skończyć!!! Toż to przechodzi ludzkie jak i wiele innych pojęć!!!
    - Nie, nie, nie!- krzyczę płaczliwie.

    A tak serio. To rozdział cudowny. Trafił do mego serca, bardzo, a to bardzo mocno. Na końcu zakręciła mi się łezka. Oh, dobra dwie < ale ciii > Czekam na kolejny jak i ostatni rozdzialik:(

    Nawet nie zauważyłam rozdziału, dlatego też dodaje teraz komentarzyk.

    Pozdrowionka :>
    I, oczywiście dużo, dużo Veny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Adrian, Ty mała kur**. Czemu on musi być takim małym, głupim gnojem?
    Księżniczka w opałach się znalazła. Na rzecz swojego egoizmu, wygody, wyniszcza wszystkich, którzy go kochają. Zamiast określić się dokładnie co do relacji z Maksem, kręci na prawo i lewo. Mówi jedno, robi drugie, myśli trzecie. Cały świat traktuje z dziecięcym dystansem, tak jakby miał do czynienia z przedmiotami, a nie ludźmi. To zwykły, niedojrzały szczyl.

    OdpowiedzUsuń
  8. Adrian, Ty mała kur**. Czemu on musi być takim małym, głupim gnojem?
    Księżniczka w opałach się znalazła. Na rzecz swojego egoizmu, wygody, wyniszcza wszystkich, którzy go kochają. Zamiast określić się dokładnie co do relacji z Maksem, kręci na prawo i lewo. Mówi jedno, robi drugie, myśli trzecie. Cały świat traktuje z dziecięcym dystansem, tak jakby miał do czynienia z przedmiotami, a nie ludźmi. To zwykły, niedojrzały szczyl.

    OdpowiedzUsuń
  9. NIEEEE !! JAK MOGŁAŚ MI TO ZROBIĆ ?! ZA CO ? 😭😭😭😭 świeczka dla MAKSA [*]

    OdpowiedzUsuń
  10. NIEEEE !! JAK MOGŁAŚ MI TO ZROBIĆ ?! ZA CO ? 😭😭😭😭 świeczka dla MAKSA [*]

    OdpowiedzUsuń