wtorek, 3 maja 2016

Okruchy strachu - 1 - Stabilność


Pomarańczowe słońce, wtapiające się w żółtawy nieboskłon, z każdą sekundą znikało z linii horyzontu. Czarnowłosy mężczyzna, siedzący w fotelu obitym brązowym futrem, leniwie sączył czerwone wino wpatrując się w ognistą gwiazdę. Spokój i otaczającą go ciszę przerwał odgłos stukania butów o marmur i nagłe rozwarcie potężnych, mahoniowych drzwi.
- Leviatan? - czysty, aksamitny głos wybudził demona z fali wspomnień i rozmyślań. Odłożył kieliszek na parapet i odwrócił głowę w stronę przybyłego mężczyzny.
- Florian... - gdy z ust czarnowłosego, wydobyło się imię kochanka, średnich rozmiarów ognisty smok, wystrzelił jak z procy spod nóg swojego właściciela. Podszedł do Leviatana domagając się zasłużonych pieszczot, których nie dostawał przez ostatnie trzy dni.
     Mężczyzna stojący do tej pory w drzwiach uśmiechnął się czule i podszedł do swojego partnera, zajmując miejsce na jego kolanach.
- Zbliża się koniec dnia, dlaczego jeszcze nie ma cię w łożu? - zapytał, składając delikatny pocałunek na łabędziej szyi demona. Ten rejestrując potrzebę Floriana na minimum czułości, chwycił go za szczękę i namiętnie pocałował. Dwa języki splotły się w gorącym tańcu na który czekały czterdzieści osiem godzin.
     Przez ostatnie dwa dni Leviatan nie miał czasu, by zająć się swoim spragnionym partnerem. Florian podejrzewał, że ostatnia próba ucieczki niewolników, zmusiła go do przeszeregowania swoich pracowników i zaostrzenia straży przy części zajmowanej przez ludzkie ścierwa. Jednak teraz, gdy wszystko ucichło, a ich pieski miały pożywienie na kilka tygodni, mogli oddać swoje ciała w obezwładniającej rozkoszy.
     Dłonie demona błądziły pod koszulą zmiennego smoka, zostawiając po sobie niewidzialną mgiełkę czystych salw palącego ognia. Oczy zamknięte, by móc bardziej wczuć się w piękno scenerii, ciesząc się bliskością drugiej połówki serca.
- Lev... Chce ci jeszcze powiedzieć, iż Celestyn wróci ze swoimi żołnierzami dokładnie za dwa dni. Podbili kolejną siedzibę w Australii i przywiozą następnych niewolników - przekazał, ciężko dysząc. Sprytne palce czarnowłosego majstrowały przy jego rozporku, wówczas gdy usta zasysały na prawym sutku.
     Florian w odpowiedzi usłyszał niewyraźne mruknięcie. Na jego usta wpłynął chciwy uśmieszek, pomieszany z błogością. Swoje dłonie wplótł we włosy kochanka, ciągnąć je w odstępach czasowych. Jęknął, gdy demon rozpoczął buszować w jego bokserkach. Odchylił głowę do tyłu, poruszając biodrami. Jego długie włosy swobodnie opadły na ramiona, a mięśnie widniące na brzuchu, spięły się, tym samym bardziej się uwydatniając.
- Mam na ciebie straszną ochotę - odezwał się po pewnym czasie Leviatan, wyjmując penisa Floriana z czarnych spodni. Słońce już całkiem zaszło, jednak oczy smoka jak i demona, świetnie spisywały się również w ciemnościach.
- To mnie weź... Tylko jest mały problem... - wydukał podniecony Florian, patrząc zza głowę partnera. Leviatan zniecierpliwiony odwrócił się w kierunku jakim spoglądał kochanek. Na całej długości biurka leżał ognisty smok i przyglądał się parze z iście szatańskim wzrokiem.
- A ty czego? Wynoś się!
- Lev... Zostaw mojego smoka w spokoju. Mamy sypialnie, tam nam nigdy nie wchodzi - stwierdził mężczyzna z dwoma kolczykami w wardze i zszedł z kolan demona. Schował swojego sztywnego penisa do spodni, nie zwracając uwagi na to, że ten nieznośnie ociera się o szorstki materiał bokserek.
- Jak zawsze! Wszystko spieprzył!
- Bez przesady. Od tego mamy sypialnię.
- Czasami warto zrobić coś szalonego - po tym zdaniu rozległo się pukanie do drzwi. Florian spojrzał znacząco na demona, dopinając ostatnie guziki koszuli. Podniecenie zaczęło opadać, więc spodnie na miejscu krocza, nie wyglądały jak wypchana kaczka.
- I ciekawe jakbyś zareagował, gdyby ten ktoś przerwał nam w pewnej sprawie. Masz ten swój szalony plan. Wejść! - ostatnie słowo krzyknął i zabrał z biurka swojego smoka, który jak wyjątkowo upierdliwe pnącza, owinął się wokół tali szatyna.
    Do pomieszczenia dostojnym krokiem, wkroczył wysoki mężczyzna z śniadą cerą. Twarz wyrażała wiele emocji. Od złości do nienawiści, kończąc na żalu i bezradności.
- Ashell... Co cię do mnie sprowadza, drogi bracie? - posłał mu wredny uśmiech, wygodnie rozkładając się na fotelu. Florian kiwnął głową na powitanie swojemu szwagrowi, uspokajając swojego smoka, by ten przypadkiem nie wskoczył na Ashella. Doskonale wiedział, że demon nie dość, że jego nie lubi, to tym bardziej nie pała miłością do jego smoka.
- Chcę ci przekazać, iż niewolnik noszący imię Thomas, a nazwisko Collins, zajmujący miejsce na południu, chcę się z tobą widzieć - wyjaśnił, nie zaszczycając spojrzeniem partnera brata. Nienawidził Floriana, a gdy Leviatan się o tym dowiedział, zrobiła się między nimi przepaść.
Niegdyś nierozłączni, teraz prawie obcy.
- A cóż takiego chce ode mnie?
- Nie wiem, bracie, jednakże bardzo nalegał na rozmowę.
- Tak więc dobrze. Będzie jak chce. Jeżeli będzie to nic niewarta sprawa, spotka go należyta kara. A teraz odejdź - rozkazał, wpatrując się w oczy Ashella, bardzo intensywnie. Niemo przekazał mu wiadomość, iż pora wymaszerować z gabinetu.
Tak też postąpił demon. Obrzucił jeszcze pogardliwym spojrzeniem Floriana i wyszedł z pomieszczenia, cicho zamykając za sobą drzwi.
Zmienny smok wypuścił głośno powietrze, czując na sobie wzrok partnera.
- Następnym razem, gdy tylko będę wiedział, że mój brat złoży mi wizytę, ty wyjdziesz. Będzie nawet lepiej, gdy będziesz opuszczał pomieszczenie w którym się znajduje Ashell - po tych prostych acz bardzo stanowczych słowach, Florian psyknął między zębami i wzburzony odwrócił się w stronę kochanka.
- Nie traktuj mnie jak dzieciaka!
- To się tak nie zachowuj.
- O co ci teraz chodzi, bo za bardzo nie rozumiem - warknął zniecierpliwiony. Oparł dłonie o mahoniowe biurko i nachylił się w stronę ukochanego z groźną miną.
     Zdawał sobie sprawę, że Leviatan po każdej konfrontacji, rozmowie czy nawet wymianie spojrzeń ze swoim bratem, wychodził z równowagi, jednak nie musiał akurat na nim wyładowywać swojej frustracji.
- Prosisz bym cię nie traktował jak dzieciaka, a za każdym razem, gdy tylko widzisz Ashella, zaczynasz panikować!
- Nie krzycz! I nie panikuje, tylko widzę jak mnie nienawidzi! Co jak co, ale jego spojrzenie do najmilszych nie należy! I z łaski swojej zamknij pysk i się opanuj, zanim nie wyprowadzisz mnie całkowicie z równowagi! - tęczówki zmieniły barwę na pomarańcz, a źrenice pionowo wydłużyły. Smok Floriana zasyczał, znajdując sobie miejsce na barkach swojego właściciela skąd miał doskonałą widoczność na partnera mężczyzny.
- Oj smoczku... Będzie dobrze jak z tond wyjdziesz - demon uśmiechnął się wrednie, na co Florian zawarczał groźnie.
- Nie mam zamiaru dzisiejszej oraz jutrzejszej nocy dzielić łoża z twoją osobą.
Trzask drzwi, odbił się od ścian gabinetu, w którym rozbrzmiało siarczyste przekleństwo.

*~~*~~*
 
Jak on śmiał tak go potraktować? To się w głowie nie mieściło!
Pogłaskał uspokajająco swojego smoka, po łuskowatym ciałku, uciszając jego miarowe, głośne syczenie.
- Cichutko słonko. Ten dupek nie jest wart twoich nerwów - wymruczał pod nosem, wchodząc do komnaty którą dzielił z Leviatanem. Westchnął przeciągle i usiadł na skraju łóżka. Ręce oparł o kolana, a twarz schował w dłoniach. Ognisty smok przeciął powietrze, swoimi ostrymi jak brzytwa skrzydłami i wyleciał z pokoju przez otwarte na balkon, drzwi.
     Florian zdawał sobie sprawę, że między nim, a Leviatanem tworzy się pomału niewidzialna przepaść. Mur, który może zawarzyć o ich dalszej przyszłości. Otchłań, dzieląca złaknione swojej bliskości duszę. Jednak czego mógł się spodziewać po demonie? Może tego, że słowa "Kocham cię", są prawdziwe i idealnie opisują uczucia księcia piekieł? Za dużo wymagał, oczekiwał?
     Wstał z posłania i skierował się na balkon. Po wyjściu z sypialni, uderzył w niego ciepły wiatr z zachodu. Długie włosy przysłoniły ogolone boki i w mniejszym stopniu, zielone tęczówki mężczyzny. Zmienny smok prychnął pod nosem, opierając wytatuowane ręce o zimną barierkę. Należał do istot, które uwielbiały pieszczoty, a takie kłótnie z partnerem i długie celibaty, nie służyły mu najlepiej.
     Skierował swoje spojrzenie ku poszarzałemu niebu i roziskrzonych gwiazd. Zatopił się w swoich wspomnieniach, które jak tsunami zaprzątnęły całą jego głowę.
 
- Leviatan...?
- Nie martw się, stworzymy własny świat. Nasz świat, gdzie nasza miłość będzie najpiękniejszym cudem.
- Nie sądziłem, że potrafisz tak pięknie mawiać.
- Potrafię wiele rzeczy, które z czasem spróbuje ci przedstawić, mój drogi Florianie.
Pierwszy pocałunek. Pierwsza noc. Pierwsze połączenie spragnionych siebie duch i ciał. Słowa, które złączyły ich po wieki.
 
Poczuł delikatne dłonie, które oplotły go w pasie. Uśmiechnął się rozczulony i odwrócił w stronę partnera.
- Wciąż nie mogę pojąć, że demon kocha.
- Kocha. I to ciebie. Przepraszam skarbie.
Grunt ponownie stał się stabilny.
 
C.D.N
 
*~~*~~*
 
Rozdział co prawda króciutki, jednak na razie nie mogę tego zmienić. Mam do przodu napisane trzy rozdziały, dlatego nawet jakbym chciała przedłużyć, to nie mogę. Opowiadanie było pisane jakoś 2015 roku na przełomie wakacji, bodajże. Ale nie jestem pewna. Pozdrawiam ~

1 komentarz:

  1. Zgadzam się, że jest krótki. Ale przyjemnie się czyta. Wiedziałam, że polubię Floriana! I ty mówisz, że Iwao ma problemy z psychiką? Ten twój demon nie jest wcale lepszy. Prawie wziął go na biurku, a chwilę później wyjebal go z gabinetu!
    No czekam na next.
    Pozdrowionka, i dużo veny 😁

    OdpowiedzUsuń