sobota, 7 listopada 2015

Zaklęci w czasie - 5 - Poważny problem

 Andrej i Andrew



Wspięli się po kamiennych schodach, mijając po drodze kilku przywiązanych do murów, Rzymskich arystokratów. Wśród nich znaleźli się również biedniejsi ludzie, na których widok Georgowi ścisnęło się serce. Jednakże nic nie mógł zrobić, nawet gdyby chciał. Ci gladiatorzy zabiliby go na sto różnych sposób, a każdy kolejny różniłby się tylko brutalnością od poprzedniego. 
     Rzymscy arystokracji przyglądali się z jawnym zaciekawieniem nowo przybyłym. Świdrowali ich spojrzeniami, wysyłając niemą prośbę o uwolnienie. Georg słynął z tego, że lubił pomagać innym, wszakże ta sytuacja różniła się od takich... Normalnych, pospolitych z ich świata. Z ich świata... Tak banalne brzmienie z domieszką kpiny. Przecież to jest "ich" świat, tylko kilkadziesiąt tysięcy lat wstecz. Możliwe, że w miejscu w którym teraz stali znajdował się ten pamiętny sklep, w którym to Andrew przymierzał sukienkę. Nic nie wiadomo, tym bardziej teraz, zważywszy na ich położenie.
- Skąd się tu wzięliście i kim jesteście? - zapytał Spartakus, bacznie obserwując nowych. Pytanie było bardzo przewidujące, wręcz żywcem wyjęte ze Star Wars, jednak stawiało ich w niewygodnej pozycji. 
- Pozwól, że powtórzę swoją wcześniejszą wypowiedź, którą skierowałem do twojego przyjaciela Veliki Penis - ostatnie dwa słowa wymówił w swoim ojczystym języku, nadając odpowiedni akcent sylabom.- Jesteśmy ludźmi - odparł spokojnie, przyozdabiając swoją delikatną twarz słodkim uśmiechem, który ewidentnie był ironiczny. Andrew często twierdził, że Pejic wtedy wyglądał jak piękna i ponętna, jednakże popieprzona umysłowo, dziwka.
     Spartakus zamrugał oczyma, krzywiąc się nieznacznie. Andrew widząc jego minę, westchnął cicho i zabrał głos:
- Andrej pochodzi z Bośni i Hercegowiny, znajdującej się w Australii. Te dwa słowa dotyczyły tego, że ten twój wysoki przyjaciel ma dużego penisa - objaśnił, chociaż doskonale wiedział, że wódz powstańców nie wie co to jest Bośnia i Hercegowina, nie wspominając o Australii, który był innym kontynentem. Ogólnie rzecz ujmując... Byli w przysłowiowej dupie. 
- Nie będę pytał gdzie to jest. A wracając do pytania... Proszę, by ktoś inny na to odpowiedział. 
     Andrew miał zamiar wszystko wyjaśnić. Jak się tu dostali, dlaczego i w jakich okolicznościach. Musieli wszystko wyjaśnić. Przynajmniej jemu się tak wydawało, dlatego też głos zabrała Frieda.
- Pochodzimy z bardzo daleka. Przeszliśmy szmat drogi. W kraju z którego pochodzimy, rozpętała się krwawa wojna. Prosimy o pomoc, Spartakusie - odparła, wpatrując się w mężczyznę maślanymi oczyma. Spostrzegła, jak Biersack posłał jej spojrzenie pełne dezaprobaty.
     Jenny mruknęła coś pod nosem, siedząc pod ścianą, garbiąc się lekko. Kolana miała szeroko rozstawione, a na nich położone ręce. Oczy pozostawiła przymknięte, rozkoszując się chwilową błogością i brakiem jakichkolwiek zajęć.
- Dobrze. Pomogę. MY pomożemy - dodał duży nacisk na liczę mnogą, gdy tylko do pomieszczenia wszedł Agron z Syryjczykiem oraz Naevia z Crixsusem.
- Pomóc? Nawet nie wiemy kim oni są. Spartakusie, twoje zachowanie jest lekkomyślne - upomniała go kobieta, obrzucając nowo przybyłych nieprzychylnym wzrokiem. Brwi ściągnęła w akcie gniewu, a wyraz twarzy w surowe oblicze. Nie podobała jej się decyzja, jaką podjął Spartakus za ich plecami. Zwłaszcza, że nie była ona dojrzała.
     Andrej słysząc słowa kobiety, prychnął z nonszalancją, kładąc dłoń na biodrze, które lekko wypchnął w bok. Nie uszło mu uwadze spięcie mięśni ze strony Agrona, który lustrował każdy cal jego młodego ciała. By dodać scenie większego pazura, na usta przybrał kpiący uśmieszek, a głowę uniósł wysoko. Długie, jasne włosy swobodnie opadły na plecy.
- Jak ci na imię dziewko? - zapytał, powstrzymując się przed użycia słowa "dziwka". Bóg mu świadkiem, że ledwo!
     Jenny wyczuwając głębszą sprawę, otwarła oczy i wstała z zimnej podłogi. Otrzepała spodnie z niewidzialnego kurzu i wolnym krokiem podeszła do Pejica, stając obok niego. Znała temperament blondyna. i zdawała sobie sprawę, że kobieta znalazła się na straconej pozycji. Zatarła by ręce, jak złośliwy chochlik, jednak wolała nie wzbudzać mieszanych uczuć względem swojej osoby. Wystarczy, że uznają ją za mężczyznę, co swoją droga może się przydać. Ale to już inną drogą.
- Po co ci to do życia?
- Ja tu grzecznie, a ty tak się nieładnie odzywasz? No dobra. Rozumiem. Przyjmę inną taktykę - westchnął niby smutny, jednakże na jego ustach wciąż widniał wredny uśmiech. Podszedł z gracją do Naevi, stając kilka metrów przed nią.- Co się, kurwa, wpierdalasz w nie swoje interesy?! - warknął jej w twarz, oddychając głęboko. Za swoimi plecami słyszał cichy chichot dziewczyn, a widząc zdezorientowaną minę kobiety, jego uśmiech poszerzył się jeszcze troszkę. Samopoczucie miał cudowne, wręcz idealne do spieprzenia komuś dnia.
- Sprawy Spartakusa, to także moje decyzję... Chłopczyku - wysyczała zjadliwie, zaciskając dłonie w pięści. Pejic przez moment przypatrywał się kobiecie z całkowitym skupieniem, by niespodziewanie wybuchnąć śmiechem. Ten niespodziewany atak, był w jakimś stopniu przerażający. Przypominał scenę żywcem wyjętą z horroru o psychopatycznym mordercy, pastwiący się nad swoją ofiarą.
- Bez składu i ładu - westchnął teatralnie.- Nie zamierzam dłużej z tobą dyskutować. Twój rozległy brak wiedzy ubliża mojemu ego - odparł zlewczo, wracając do Jenny, idealnie kręcąc tyłeczkiem. Andrej urodził się dla modelingu! Tylko pytanie brzmi... Kiedy to pojmie?
- Skończcie. To do niczego nie prowadzi. Pogarszacie tylko sytuację. To jest dla nas nowa perspektywa. Pamiętacie co wam mówiłem? Trzeba pomagać sobie nawzajem, by stawić czoła Rzymian - donośny głos Spartakusa dotarł do każdego w promieniu dwudziestu metrów.
- Mówiłeś też, że nie wolno ufać obcym. A co robisz? Wpuszczasz do naszego miejsca, być może, szpiegów.
- To nie jest wasze miejsce. Bezkarnie je odbiliście, wiążąc tych biednych ludzi. W czym zawinili? - zapytał cicho Georg, wtrącając się w zdanie. Ściskał kurczowo dłoń Andrew 'a, czując mocno bijące serce. Czy się bał? Możliwe. Ale jego ciało trawił większy stres niż strach.
- Bo to Rzymianie. Ci sami, którzy dla zabawy wypuszczali nas na arenę i kazali walczyć z naszymi braćmi na śmierć i życie. Ci sami, którzy odebrali nam wolność! Odebrali nam wszystko! Godność, rodzinę i dom! Czy to nie wystarczające powody? - pytanie skierowane do Georga przez Agrona, było jak najbardziej retoryczne. Tragedia jaka ich spotkała z każdym dniem odbijała na nich piętno zemsty.
- A wy uważacie się za lepszych, wiążąc ich do murów jak psy? Bez wody i jedzenia? Tam jest ciężarna kobieta! Uważacie, że to jest dla nich odwet za to co zrobili? Nie jesteście lepsi od nich samych! Śmiało! Bądźcie jak wasi oprawcy! - krzyczał Boleyn, a na jego twarzy odmalowało się cierpienie. Ten świat był taki... Tragiczny. Zero ludzkich uczuć. Gladiatorzy działali jak wygłodniałe zwierzęta, rządne świeżej krwi. W tym przypadku byli wygłodniali na zemstę, która zasiała w ich serca czarny kwiat róży, pustoszący ich od wewnątrz każdego nowego dnia.
- Dosyć! Wszyscy się rozejść! Naevia z Crixsusem zostaniecie. Nasir z Agronem was zaprowadzą do pokoi, jakie możecie zająć - zwrócił się do przybyłych i odprawił machnięciem dłoni. Syryjczyk uśmiechnął się smutno do piątki osób i wraz z partnerem zaprowadził ich do komnat. Agron nie odezwał się słowem na wypowiedź Georga. Milczał. 

*~~*~~*

Komnata nie należała do najlepszych. Biały pył sypiący się ze ścian pokoju i poplamiona w niektórych miejscach krwią podłoga, prezentowała się w oczach piątki przyjaciół bardzo, bardzo źle. Nie wspominając o minie Andreja, gdy zobaczył pomieszczenie w którym mieli spać.
- To żart, tak? - spojrzał na Nasira i Agrona jak na dwójkę debili. Nie będzie spał w miejscu, gdzie śmierdzi grzybicą, na podłodze widnieje krew, a na twarz sypie się pył z muru. Przeboleje już trzy łóżka, zawsze można spać w dwójkę, to żaden problem. Nigdy nie narzekał na ekstremalne warunki, bo takowe się zdarzały, ale no... Bez przesady!
- Nie. Czemu tak sądzisz? - Nasir prezentował się nienagannie. Kreował się na spokojną i opanowaną osobę, więc istnieje nadzieja, że jest jedynym normalnym człowiekiem, wśród tych, których mieli przyjemność  poznać bądź mieć styczność.
- Tu jest krew. Nie będę spał w pokoju w którym zabiliście ludzi!
- Pewnie niewinnych - mruknął George, czując w gardle wielką gule. Agron psyknął między zębami i podszedł do mężczyzny.
- Niewinnych? Tacy ludzie zabili mi brata! - warknął, będąc na bardzo cienkiej granicy między spokojem, a wybuchem gniewu. Boleyn podniósł na niego swoje ciemne spojrzenie. W oczach mężczyzny czaiła się dziwna determinacja.
- Dzieci też? Kobiety w ciąży? - zapytał z nienawiścią tak wielką, że Agron wręcz odsunął się od niego z tęgą miną.
- Idźcie już. I nie zmieniamy pokoju. Prosiłabym was tylko o wodę i jakąś szmatkę, by zetrzeć krew - odparła Frieda, wyczuwając napięta atmosferę i chcąc ją jakoś załagodzić. A raczej próbując, jednak wiedziała, że Boleyn będzie jawnie okazywał swoją niechęć do gladiatora.
     Nasir przełknął głośno ślinę i złapał kochanka za łokieć, znikając z nim za zakrętem. Odprowadzeni zostali pod czujnym okiem Andreja.
- Ale się porobiło... - mruknęła Jenny i wlazła do pomieszczenia w którym przyszło im spać. Wzruszyła ramionami, nie przejmując się w ogóle tym, w czym problem widział Pejic.
     Frieda przetarła palcami oczy i przytaknęła przyjaciółce. Ten dzień zaczął się dla ich piątki fatalnie i skończy równie kiepsko.
- Nie mogę się nie zgodzić. Andrej... Śpisz ze mną czy sam? Są trzy łóżka. George z Andrewem, co jest chyba oczywiste, zajmują jedno łóżko. Drugie ja z tobą albo z Jenny, a ostatnia osoba śpi sama. Więc? - podniosła brwi, oczekując jasnej odpowiedzi ze strony mężczyzny.
- Sam - wydukał i podrapał się po łydce, która od pewnego czasu zaczęła go strasznie gilgać. Chyba już wtedy, gdy zaczął rozmowę z Naevią, dlatego też poczuł przyjemną ulgę.
- Okej. Więc...
- Um, przepraszam - cichy głos dotarł do ich uszu, powodując, że wszyscy jak jeden mąż odwrócili głowy w stronę drobnej dziewczyny. Ta widząc reakcje przybyłych, speszyła się bardzo, kurczowo zaciskając swoje drobne palce na dużym, glinianym dzbanie.- To woda dla was. Ah, i pan Spartakus kazał przekazać, że znalazł się jeszcze pokój jednoosobowy - poinformowała, a szkarłat oblał jej blade policzki. Andrew podszedł do dziewczyny i odebrał dzban, uśmiechając się do niej pokrzepiająco. Zauważył, że na powierzchni wody, spokojnie pływa kawałek szmaty.
- Dziękujemy i proszę... Zaprowadzić nas do tej komnaty - poprosił i odwrócił się do Friedy, przekazując jej dzban.- Pozwólcie, że ja z Georgiem będziemy spać osobno - Rose przytaknęła, kopiąc Andreja w kostkę, gdyż ten już jawnie przymierzał się, żeby zaprotestować. Pejic fuknął na kobietę, odpuszczając sobie i obierając taktykę: "Mam focha do końca życia i jeden dzień dłużej".
- Coś ci nie pasuje? - warknęła, gdy Boleyn z Biersack'em oddalili się w stronę swojego prywatnego pokoju.
- Tak! A może to ja chciałem spać osobno? - zapytał urażony, kładąc dłonie na biodrach. Jenny ignorowała ich taktowanie, rozkładając się na jednym z łóżek.
- To jest para. Mają swoje prywatne sprawy. Ty jesteś sam. Odpuść i nie zachowuj się jak rozpieszczona diva - po tych słowach zabrała się za czyszczenie podłogi. Andrej zrobił głupią minę za jej plecami i westchnął zmęczony. Co za posrany dzień!

*~~*~~*

Mrok zatańczył nad murami miasta, spowijając "mieszkańców" do odprężającego snu. Część gladiatorów przechadzała się wzdłuż północnej bramy, wówczas gdy pozostali bronili południowej i wschodniej - portu morskiego.
- Jestem zmęczony tym całym dniem - odparł spokojnie Georg, wpatrując się w długie palce swojego kochanka, którymi aktualnie się bawił. Głowę ułożył na piersi mężczyzny, a Andrew przeczesywał wolną dłonią kosmyki włosów Boleyna.
- Ja również. Te wszystkie napięte rozmowy... Już głowa mnie boli - mruknął zmęczony, wpatrując się w brązowe pasmo włosów, należący do drugiego mężczyzny. Wszystko, co ich otaczało wokół, było wręcz bajkowe, bzdurne. Przytrafiła im się historia, którą zazwyczaj oglądali w filmach Science Fiction. Cała ta epoka, wiek, gospodarka, a nawet ludzie, przedstawiali sobą świat w którym oni - zwykli ludzie - nie poradzą sobie indywidualnie. Z góry są zakazani na porażkę?
- A oni z całą pewnością nie maja Ibupromu - zaśmiał się Georg, rozluźniając się w towarzystwie kochanka. Zostawił dłoń Biersack 'a w spokoju i ułożył swoje ciało obok kochanka.
- Chujowo - skomentował, drapiąc się po ramieniu.
Dlaczego nie mogli wylądować w krainie słodyczy, gdzie tęczowe misie rozsiewają na wszystkie strony swoje szczęście?
Dlaczego akurat ze wszystkich epok, musieli wylądować w starożytnym Rzymie, gdzie najmniejszy wyskok od normy, był dla tamtych ludzi nienormalny i zabijali takiego człowieka?
Dlaczego, do ciemnego złamanego chuja, dlaczego?!
- Ktoś tu jest w parszywym humorze. Może uda mi się poprawić twój humor? - uśmiechnął się lubieżnie i złożył na wargach partnera delikatny pocałunek. Przymknął oczy, wypuścił wstrzymane powietrz nosem i wtulił się w ciepłe ciało mężczyzny.
     Pocałunek z każdą sekundą stawał się drapieżny i rządny czegoś więcej. Rozpalał najmniejszą cząsteczkę ciała i wywoływał pragnienia, które oczekiwały wybawienia. Ciekawskie dłonie błądziły po drugiej sylwetce, badając każde zgłębienie i wypuklenie. Największe odznaczało się w okolicy krocza obojga mężczyzn.
- Chcę się z tobą pieprzyć - wystękał Biersack, ponownie wbijając się w opuchnięte i zaczerwienione wargi kochanka. Jego dłoń powędrowała między nogi dwudziestolatka, masując stymulująco penisa przez spodnie.
     Georg jęknął głośno, jednak wargi Andrew 'a skutecznie niwelowały każdy dźwięk, wydobyty z gardła młodszego.
- To zrób to. Zerżnij mnie. Potrzebuje tego, Andy - wystękał, zdejmując pośpiesznie odzienie górne zarówno swoje, jak i starszego mężczyzny. Sprytne palce dobrały się do rozporka dwudziestoczterolatka, który na ten ruch oblizał obsceniczne spierzchnięte wargi.
- Oh, tak. Zrobię to z dziką rozkoszą - wymruczał i już miał ściągnąć spodnie, gdy do ich małego pokoiku wparowała Jenny, prawie przy tym wyrywając drzwi z futryny. Te odbiły się od kamiennej ściany z przeraźliwym trzaskiem.
- Chłopaki! - krzyknęła, nie przejmując się zbytnio stanem w jakim zastała przyjaciół. Praktycznie w ogóle nie zwróciła uwagi na to, że ci mieli prawie penisy na wierzchu. Jej twarz była blada jak u trypa, bez żadnych czerwonych plamek.
     Andrew w pierwszej chwili miał ochotę wstać z łózka i wypieprzyć dziewczynę za drzwi, wracając do napalonego kochanka. I autentycznie spełniłby swoją wizję, gdyby nie powstrzymał go Georg.
- Co się stało? - zapytał Boleyn, mimo, że jego twarz przypominała bardziej dojrzałego pomidora niż coś na kształt ludzkiej głowy. Jego zażenowanie osiągnęło epicentrum, przez co podniecenie opadło wręcz natychmiast. Widział minę partnera i zdawał sobie sprawę z tego co ten zamierzał zrobić, ale powstrzymał go przed tym czynem. Widział przerażenie Jenny i jeżeli ta pokwapiła się specjalnie do nich, to coś musiało być na rzeczy. Nie mógł jej ot tak wyrzucić, chociaż szaleńcza ochota z niego wręcz buchała.
- Frieda... Ona... - wydukała nie składnie Parker, zatykając sobie usta dłonią. Oddychała szybko, jak po maratonie w którym brała udział jakiś miesiąc temu. Panikowała.
- Co się stało? - warknął Biersack zapinając spodnie i zakładając koszulkę.
- Ona... Dostała okres - wyszeptała blondynka, patrząc na zszokowanych mężczyzn. Takiego obrotu sprawy z pewnością się nie spodziewali.
 
C.D.N
 
*~~*~~*
 
Przepraszam z zwłokę. Zalałam sobie dwa tygodnie temu laptopa, więc zostałam zmuszona pisać na komórce, a uwierzcie... Pisać na komórce to jak przeżywać swój osobisty horror. Co chwila musiałam likwidować wyrazy, które mój słownik poprawiał na całkowite pierdoły, czy też połykał niektóre litery. Jeżeli w tekście dostrzeżecie błędy, to najwidoczniej przeoczyłam te słowa czy wyrazy. Telefon to zło. Dlatego tez z opóźnieniem wstawiam rozdział. Liczę na komentarze i dziękuje tym, którzy w dalszym ciągu zostawiają po sobie ślad.
PS. Yume, wróciłaś! Nawet nie wiesz jak się cieszę xD
Pozdrawiam wszystkich ~

3 komentarze:

  1. Po prostu super mnie mogę się doczekać dalszego ciągu. Szkoda że tka rzadko pojawiają się następne odcinki. Chociaż zachowanie grupy z przyszłości trochę było takie niedopracowane. Jakby ktoś nie mógł się zdecydować jaką opcje przyjąć. Ale super. Myślę że okres w tamtych czasach to porażka, zostają jakieś szmaty lub mech płonnik wysuszony co bardziej polecam ze względu na działanie przeciwbakteryjne choć nie wiem czy rośnie w tamtych okolicach:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. No super...
    Rozdział jak zawsze cudeńko!
    Mówiłam już, że uwielbiam Andreja? Jeszcze jak połączysz go z Agronem to pokocham go jeszcze bardziej...
    Końcówka rozłożyła mnie na łopatki:P:P
    Współczuje Friedzie!
    Dużo Veny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej Andrej powrócił xD <3. Rozdział wspaniały wg cały pomysł na opoko jest zajebisty :3. Już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Eh Jenny wie dokładnie w jakim momencie wchodzić xD. Biedna Frieda i co ona teraz pocznie xD. Nie będę się rozpisywać bo na tel mi to gorzej idzie. Dużo weny oczywiście i więcej wspaniałych pomysłów <3. Też się cieszę że w końcu wróciłam xD
    Yume <3

    OdpowiedzUsuń