sobota, 19 listopada 2016

Danse Macabre - 4 - Pierwszy trop


Błysk niebiesko-czerwonych świateł, rzucał poświatę na pobliskie budynki. Dzisiejsza noc była wyjątkowo czysta, bez skazy w postaci chmur. Mnóstwo białych punkcików świeciło na nieboskłonie, mrugając, lub znikając po kilku minutach. Rozmywały się w nicości, wypalały, już nigdy nie mogąc zapłonąć po raz kolejny. Ich rola przeminęła, jednak mają szansę nauczyć inne pokolenia, co to znaczy błyszczeć jak prawdziwa gwiazda.
   Detektyw Soo zaparkował na początku ulicy Gazowej, nie widząc żadnego objazdu na stojące niedaleko samochody policyjne. Było ich tam na tyle dużo, że nie ryzykował porysowania nowego lakieru, na siłę przeciskając się między niewielkimi odstępami. Przeszedł więc dzielący go kawałek do miejsca zbrodni, rozmyślając, czy Samuel będzie mu miał za złe tak nagłe wyjście. Zegarki jasno wskazywały za dwadzieścia pierwszą. Kładąc się spać ze swoim partnerem nie sądził, że po dwóch godzinach rozdzwoni się jego telefon. A już na pewno nie spodziewał się kolejnej ofiary. Miał szczerą nadzieję, że Samuel okaże się na tyle rozumnym facetem, by nie mieć za złe jego pracy. Która, mimo wszystko, nie należała do najlżejszych i wymagała poświęceń. Zwłaszcza w jej rozwoju i drodze do awansu.
- Jesteś już - odetchnęła z ulgą partnerka Koreańczyka, wychodząc ze swojego samochodu. Na pierwszy rzut oka łatwo dało się wywnioskować, że coś wyparło na niej głębokie wrażenie, a zarazem lęk.
- Tak, jestem. Możesz mi powiedzieć, co się stało? Bo widzisz... Tak jakby zostałem obudzony. W środku nocy. Znowu - podkreślił dobitnie mężczyzna, uśmiechając się lekko. Zgarnął Dominikę w ramiona, przytulając delikatnie. Polka potrzebowała rozluźnienia, chociaż nie okazywała tego w jawny sposób. Nie lubiła dzielić się z innymi ludźmi informacją o zgryzocie, czy lęku jaki ją w skrajnych sytuacjach nachodzi. A wtedy... z pomocą przychodził Soo. I jakkolwiek by sobie nie dokuczali... Kochali się całym sercem, a jedno z drugim mogło sobie bezgranicznie ufać.
- Morderca włamał się do mojego mieszkania i... Zostawił karteczkę z cyfrą osiem. Nie wiem co to może oznaczać, ale... Przestraszyłam się tego całego... Burdelu - zrobiła nieokreślony ruch ręką i odgarnęła włosy do tyłu.- Tak po prostu wlazł do mojego domu. Jawnie mnie wyśmiał, pukając jeszcze do drzwi łazienki - wyszeptała, siadając na masce samochodu detektywa Jaworskiego. Koreańczyk pokiwał głową i zwrócił oczy na otwarte drzwi od klubu "Hot or Not". Właściciel przybytku, Krzysztof Miętus, nie żyje. Jednak, skoro morderca zabił mężczyznę... To ten musiał coś ukrywać. A Policja prędzej czy później dowiedziała by się o informacji, więc Miętus... Musiał zostać zlikwidowany. Klasyczna zagrywka.
- Widzę, że już jesteś. Dobrze cie widzieć w tę piękną, gwieździstą noc - ton głosu Jaworskiego wskazywał na znaczne poirytowanie, niżeli faktyczną radość. Nie trudno mu się dziwić.
- Nie żartuj. Co mają? - wsadził dłonie do kieszeni, przyglądając się swojemu przełożonemu. Zaczerwienione oczy oraz widoczne sińce pod oczami wskazywały na nieprzespaną noc. To wyjaśnia szybkie dotarcie na miejsce zbrodni.
- Na dzień dzisiejszy? Nic. Morderca sobie z nas kpi. Najpierw zabił Miętusa, a później włamał się do domu Dominiki. Wszystko sobie skrupulatnie zaplanował i powiedziałbym, że go podziwiam... Ale tak nie jest. Wybrał złą stronę barykady, a ja go schwytam. Choćbym miał to zrobić nawet za kilka lat - warknął detektyw, rozglądając się wokół. Koreańczyk przeniósł wzrok na partnerkę, która westchnęła, rozmasowując palcem wskazującym i kciukiem miejsce zatok.
- On coś odlicza. Najpierw kartka przy Skałce, później na twoim samochodzie, teraz u mnie. Każda ponumerowana w kolejności - mówiła z przejęciem, po kolei chowając kolejne palce.- Zostało sześć numerów do zakończenia. A to może oznaczać...
- Coś wiekopomnego - dokończył Alan, a Włodarczyk przytaknęła skinieniem głowy. Jak na początku wyglądała na roztrzęsioną, teraz okazała się zdeterminowana. Najwidoczniej sprawca tych wszystkich przekrętów zaszedł jej za skórę bardziej, niż niektórzy by założyli. W rzeczywistości jednak Polka nie lubiła, jak naruszano jej przestrzeń osobistą. A osoba winna morderstw, przekroczyła barierę. I to bardzo grubą i wysoką barierę.
- A naszym zadaniem jest się dowiedzieć tego przed skończeniem odliczania - Soo pokiwał z uznaniem, skrycie gratulując sprytu przestępcy. Nie na co dzień ma się styczność z kimś tak obsesyjnie inteligentnym, a zarazem niebezpiecznym. Cała ta sieć była tkana cienkimi nićmi, ale niemożliwymi do rozerwania. Jak znaleźć kogoś, kto jest absolutnie niewidzialny?
- Właśnie. Za tydzień dostaniemy wyniki sekcji zwłok, a jutro jadę ze śledczymi przeszukać mieszkanie Miętusa. Ten facet był ważnym elementem układanki. Nie bez powodu morderca wybrał na ofiarę Skałkę. Musimy porozmawiać z Laurą Burek. Nie wykluczam, że ona będzie następnym celem. Od dzisiejszego dnia zaczynamy poszukiwania.
- Pojadę już teraz do biurowca. Nie wrócę do domu, bo tam trwa śledztwo. Poza tym... Nie zasnę. To nie na moje siły. Poszperam w aktach, może akurat na coś trafie - przekazała, ponownie poprawiając pasmo włosów. Spojrzała wyczekująco na Azjatę. Czekała na jego odpowiedź, dotycząca spędzenia dzisiejszej nocy. Wybór między ciepłym ciałem Samuela, a twardym krzesłem w biurowcu był aż nazbyt oczywisty. Jednak... Czuł, że Dominika nie byłaby zadowolona z jego decyzji, dlatego postanowił się poświecić. Jak zawsze zresztą. Już słyszał uszami w wyobraźni pretensje Czechowskiego na temat nocnych wycieczek i brakiem czasu. Wynagrodzi mu to w inny sposób.
- Eh... Jadę z tobą.

*~~*~~*

- Kochanie? - cichy szept tuż przy uchu oraz delikatne szturchnięcie w bok, spowodowało jego przebudzenie. Otworzył leniwie powieki i zwrócił głowę samoistnie w lewą stronę, napotykając na swojej drodze piękne, brązowe oczy i nieodłączny uśmiech, widniejący na bladych wargach. Brodę i policzki mężczyzny, okalał trzydniowy zarost, który ewidentnie postarzał o cztery, pięć lat. Co nie oznacza, że urok zbladł. Ilekroć go widział, uświadamiał sobie swoje szczęście, jakie postanawiało mu ofiarować życie. 
- Mmm, tak? - zamruczał, przekręcając się w stronę partnera. Objął Maksa w pasie ramieniem i wtulił głowę w zagłębienie szyi, wdychając unikalny zapach. Ostatnio rzadko miał czas by chociażby przytulić ukochanego, nie wspominając o całowaniu. Seks był praktycznie niemożliwy od rozpoczęcia nowej sprawy przez Alana. Brakowało mu czułości i zwyczajnej rozmowy na temat zapłaty za czynsz. Cały czas poświęcał pracy, skupiając się na sprawie, a ignorował potrzebę partnerstwa. 
- Dochodzi dziewiąta. Nie powinieneś wyjść do pracy? Czasami zrywałeś się o piątej, by być pierwszy w biurze - cichy śmiech Kowalskiego rozbudził przyjemne ciepło w sercu kochanka. Tak bardzo mu go brakowało. Dźwięku radości, którego nie słyszał od dobrych paru dni. Sięgnął dłonią do policzka fryzjera, przejeżdżając opuszkami po szorstkiej szczecinie. 
- Powinienem. Ale Soo z Dominiką czatują nad aktami w biurowcu. Nie muszę się śpieszyć. Mam ochotę spędzić z tobą poranek. Ostatnio ciągle się mijamy - szepnął detektyw, zabierając rękę i ułożył ją na swojej klatce piersiowej. Kowalski przytaknął, nachylając się nad partnerem z uśmiechem. Zawsze był pogodny. Nawet w trakcie kłótni, próbował łagodzić spięcie swoim uśmiechem i przekonującą gadką. Maksymilian był osobą roztrzepaną, ale wbrew wszystkiemu próbował za wszelką cenę udowodnić swoje zorganizowanie. Niezależnie w jakiej sytuacji. Czy to chodziło o klucze od domu, aktówkę Alana, czy nawet kubek kawy, który potrafił zostawić w łazience na umywalce. Za to kochał go Jaworski. Niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju, Maksymilian Kowalski.
- Jesteś słodki - stwierdził, nim swoimi ustami nie pokrył tych drugich. W ich pocałunku widoczny był ogień, przelewający frustracje i tęsknotę w jedną glinę. Tworzyli unikalną parę, przypominającą szalone małżeństwo z mnóstwem dziwnych sytuacji. Zawsze złożoną.- Kocham cię - szepnął, obejmując Alana rękoma w pasie i przewrócił się na plecy. Detektyw wygodnie usadowił się na biodrach partnera, kładąc dłonie na nagiej klatce piersiowej ukochanego.
- Słodki? A masz ochotę na małą zabawę? Pod prysznicem? Dwa w jednym - zamruczał fryzjerowi do ucha i polizał płatek. Wyraźnie wyczuł spięcie mięśni i wypuszczone ze świstem powietrze przez zęby. Drażnienie mężczyzny też podlegało jego jurysdykcji.
- Nie można zmarnować takiej okazji. Panie detektywie, chciałbym pana dzisiaj wziąć - wyraził swoje pragnienie, a Alan nie miał zamiaru go negować. Pragnął połączyć się w sposób cielesny z Maksem, czuć go przy sobie i wiedzieć, że wciąż należy do niego w całym zestawieniu.
- Więc zapraszam za mną - uśmiechnął się do ukochanego szczerze, wstając najpierw z jego bioder, a następnie z łóżka. Wyciągnął dłoń przed siebie, a Maks wpasował się w tę jego bez zastrzeżeń. Zgrany duet.

*~~*~~*

Przebywanie w biurowcu detektywistycznym z dnia na dzień, bywało dręczące. Zazwyczaj budynek nie kojarzy się najlepiej, a ludzie wchodzący do niego pierwszy raz, nie zawsze są postrzegani w poprawnym świetle. Tutaj rozwiązywane są sprawy, jakich zwykli policjanci nie są w stanie odgadnąć. Oddział Alana Jaworskiego słyną z dobrych opinii. Nie zawalili ani jednej sprawy od ośmiu lat, doprowadzając każdą do końca. Osiągnęli dziewięćdziesięciu pięciu procentową skuteczność na rynku z czego regionalne organy ścigania korzystają. Kiedyś prowadzili sprawę na rzecz Hiszpanii, otrzymując tamtejszy rozgłos. A jak postrzegają to osoby, pracujące w tym oddziale? Z pewnością praca nie jest łatwa, bo mimo wszystko w zawodzie kryminologii, potrzebna jest inteligencja i spryt, jednakże... Satysfakcjonuje. Ujęcie mordercy, który pozbawił jakiejś rodziny ważnego członka... Jest niebywale ważnym przedsięwzięciem. A duma i zachwyt z dobrze wykonanej roboty, napawa optymizmem na lepsze jutro. Trzeba liczyć się jednak z tym, że każda praca, niezależnie jaka, wymaga poświęceń. A ta jako detektyw...
- Siedzimy tu już kilka godzin, a mamy wielkie jajco, że tak ładnie się wyrażę - warknął Soo, rzucając kolejnymi aktami na blat stołu. Oparł łokcie o powierzchnie biurka, a w dłoniach ukrył twarz. Zmęczenie pożerało jego oczy i umysł, który nie potrafił już odpowiednio kojarzyć kolejnych linijek tekstu. Dominika zajęła się śledzeniem Laury Burek, a jemu przypadło szukanie informacji na temat podobnych morderstw. Żeby było ciekawiej, nie na terenie Polski, a z krajów, z którymi mają bezpośredni kontakt. Aktualnie analizował wszystkie morderstwa na terenie Korei Południowej. Nawiązali z nimi współprace dwa lata temu z inicjatywy Soo. O dziwo, nie było tych morderstw dużo, ze względu na prawo. Rząd potrafił tam działać porządnie, a bezszelestnie. Chyba to najbardziej lubił w swoim państwie.
- Masz coś? Ja jedynie namierzyłam, że Laura tydzień temu w dniu wyjazdu, była w Wałbrzychu na stacji, by zatankować. Co najlepsze, była sama. Nie z przyjaciółmi, jak powiedziała sąsiadowi. Potem nie ma żadnych zapisów - pokręciła głową, opierając się o oparcie krzesła. Spojrzała na partnera, który ten moment wykorzystał, by ziewnąć. Przetarł dłonią zaczerwienione oczy i również skierował wzrok na Dominikę.
- To zawsze coś. Skoro nie była z przyjaciółmi, to gdzie jechała? Możemy pójść tym tropem. Jednak niemożliwe jest, by wróciła tutaj, zabiła Piotra i znów odjechała. Byłaby widoczna na kamerach. Już nie wspominając o paliwie i godzinach jazdy. Ma alibi - pstryknął palcami Koreańczyk, a Włodarczyk uśmiechnęła się cwanie. Wpadła jej do głowy myśl, która mogłaby być prawdopodobna.
- Chyba, że miała wspólnika. Wyjechała, żeby nie było na nią, a ktoś stąd zabił Piotra na jej zlecenie. Nie rozmawialiśmy z nią, więc trudno nam stwierdzić, jakie relacje ich łączyły. Może się o coś w ostatnim czasie pokłócili. Albo... Zakochała się w nim, on był gejem i nie mogła go mieć. Motyw zazdrosnej kobiety - podrzuciła długopis do góry, przy akompaniamencie śmiechu Hyuna.
- Nie zakładaj od razu, że wszyscy się kochają. Była jego najlepszą przyjaciółką. Może zwierzył jej się z czegoś, co jej się nie spodobało? Aczkolwiek, motyw zbrodni może być kompletnie inny. Chciała go po prostu usunąć. Możemy ustalić, że faktycznie miała wspólnika - poparł jej pomysł starszy, odchylając głowę do tyłu. Mieli już jakiś trop. Znikoye, ale możliwe, że jakaś nitka była z tą dziewczyną połączona.
- Ona ma alibi, a przestępca, który wykonał jej zlecenie, jest dobry w tych sprawach.  Tylko... Co takiego mieliby z zabicia Miętusa?
- Nikodem zeznał, że szef Skałki wykorzystywał chłopaka. Jego zabicie nastąpiło kilka godzin po naszym przesłuchaniu. Może wiedział coś, co mogłoby obciążyć Laurę i jej wspólnika, dlatego go zlikwidowali? - kolejne założenia pięły się w górę, powodując niejaki zachwyt ze strony dwójki detektywów. Co prawda, były to tylko spekulacje bez pokrycia, jednakże... Co, jeśli faktycznie wpadli na jakiś trop?
- Istnieje taka możliwość. Musimy przedstawić naszą wersje wydarzeń Alanowi - Dominika wydawała się rozbudzona i nie wyglądała na zmęczoną, jak kilka minut wcześniej. Ta praca sprawiała jej niemałą radość, jak już kiedyś zauważył Soo.- A ty? Masz coś?
- Nic. Ale zauważyłem, że w aktach w Korei w sprawie tych trudniejszych i ciekawszych morderstw, pojawia się jedno nazwisko. Kobiety. Doprowadziła każdą sprawę do końca. Jest dobra w te klocki. To niejaka Kina Shen. Poszperałem dalej i dowiedziałem się, że to gruba ryba. Ukończyła dobrą szkołę na wydziale kryminologi. Pracowała dla samego prezydenta Japonii, rozgryzając serię brutalnych morderstw. Myślisz, że przyjechałaby tutaj, pracując dla Alana? - zapytał, składając akta w kolejności alfabetycznej. Zaraz je odniesie.
- Zwariowałeś? Poradzimy sobie. Nie potrzebujemy jakiejś laluni i nie będziemy wydawali tysięcy za jej opłatę. Puknij się w głowę - prychnęła kobieta, wstając od komputera. Poczuła nagłą ochotę na kawę, a piętro niżej jest kącik, gdzie można sobie zaparzyć czarny napój.
- Byłabyś zazdrosna o kolejną dziewczynę na wydziale. Na razie jesteś jedyną, która pracuje jako główny detektyw. Prawda? - zaśmiał się Koreańczyk, za co dostał w łeb od swojej partnerki. Ta nie kryła cienia uśmiechu.
- Zamknij się i zanieś te akta. Ja idę po kawę, tobie tez przyniosę.
- Dobrze, pani Włodarczyk.
Na odchodne usłyszała śmiech przyjaciela. Pokręciła głową i zniknęła za drzwiami.

*~~*~~*

Witam. Szybko napisałam rozdział w trzy dni! Oglądam Białe Kołnierzyki, serial kryminalny z Mattem Bomerem i tak jakoś mnie zainspirował. Dostałam wenę, więc nie marnując jej, publikuje tę część, a kolejną już pisze. Pozdrawiam! 
PS. Miło by było zobaczyć komentarze i wasze opinie. Zwłaszcza, że dużo osób zagląda, a nie potrafi napisać nawet opinii. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz